sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 30

Gdy wydawało mi się ,że jestem już na tyle daleko za sobą usłyszałam wołanie, gwałtownie się obróciłam i ujrzałam stojącego przede mną Kacpra naszego fizioterapeute.
-Wiki coś się stało? Wypadłaś z tej kawiarni jak strzała. Coś się tam stało? Bo miałem wejść tam,ale ty wypadłaś z niej przy okazji potrącając mnie,więc postanowiłem pójść za Tobą i spytać się czy coś się stało.
-Nie, nic się nie stało-Odpowiedziałam próbując się uspokoić.
I w tedy zobaczyłam Jego, który chyba zmierzał w naszą stronę, nie wiele myśląc zbliżyłam moje usta do ust Kacpra i złożyłam na nich namiętny pocałunek, chłopak nie protestował, złapał mnie w pasie i jeszcze mocniej przyłączył nasze usta do siebie. Muszę przyznać,że Kacper całował dobrze, ale czemu ja ciągle na jego miejscu widziałam Ciebie?! Kątem oka zobaczyłam Ciebie, tak po prostu stałeś i przyglądałeś się nam z kwaśna miną, widząc to jeszcze bardziej zaangażowałam się w pocałunek i pozwoliłam by ręce Kacpra spoczywały na moich pośladkach. Fajnie to wyglądać nie mogło... Staliśmy na środku rynku pogrążeni w pocałunku a moje ciało było badane przez dłonie Kacpra. Oderwałam się od chłopaka kiedy spostrzegłam ,że Ciebie już nie ma.
Czy dobrze zrobiłam? Nie wiem... Nie myślałam co robię, chciałam by Ciebie też tak to bolało jak mnie...To,że mi nie uwierzyłeś,że nie zatrzymałeś mnie... Nawet nie próbowałeś mnie odszukać... Gdy zobaczyłam tą 2 całującą się wszystko wróciło, gdy praca wreszcie przyniosła mi ukojenie i zapewniła zero wolnego czasu co równa się z brakiem użalania się nad sobą i niemyśleniem o Tobie wszystko powróciło...
-Co to miało być Wiki?- Spytał jeszcze oniemiały Kacper
-Pocałunek... Przepraszam poniosło mnie, zapomnijmy o tym proszę-powiedziałam patrząc w jego oczy by coś wybadać
-Wow dziewczyno coraz bardziej mnie zaskakujesz... Dobra postaram się o tym zapomnieć, ale częściej mogło by cię TAK ponosić...
-Bardzo śmieszne!-Mimowolnie uśmiechnęłam się-To co wracamy do hotelu?
-Dobra, ale po drodze zapraszam na lody ok.?
-Na lody zawszę-powiedziałam,że śmiechem

                                                           *Miesiąc później*
Mam dziś wolne tak więc leniuchuję ile się da przez Tv podjadając chipsy.Nagle w całym domu można było usłyszeć dźwięk dzwonka do drzwi, ubrana w szare dresy, bez makijażu z kompletna szopą na głowie spiętą jedynie w niedbałego koka udaje się do drzwi, to co widzę za nimi a raczej kogo wprawia mnie w kompletne osłupienie.
-Mogę wejść?-Pyta nie pewnie mój "gość"
-Yyy no możesz...
-Możemy porozmawiać?-Pyta mój gość gdy już siedzieliśmy na kanapie,nawet nie proponowałam czegoś do picia, gdyż nie ukrywałam mojej niechęci co do jego przybycia.
-A myślisz,że mamy o czym?-pytam próbując być spokojna
-Wiem,że moje zachowanie było karygodne,wiem że powinienem Ci pomagać,wspierać Cię i zaakceptować każdą twoją decyzję czego nie robiłem... Najbardziej jest mi wstyd tych słów wypowiedzianych w nerwach i tego,że tak długo unosiłem się honorem i nie odzywałem się... Wybaczysz mi?-spytał z nadzieją w oczach, czyżby naprawdę się zmienił?
-Już dawno wybaczyłam, ale czekałam na jakiś twój ruch...
-Kocham Cię Słonko-Takie oto słowa padły z jego ust,gdy już staliśmy w tuleni w siebie
-Ja Ciebie też tato...-Powiedziałam i jeszcze mocniej przylgnęłam do ojca
Z tatą rozmawiałam jeszcze z 2 godziny pod czas,których dowiedziałam się bardzo dużo co u nich się działo, a i tata pytał jak sobie radzę,na początku zastanawiałam się skąd ma mój adres ale potem przypomniałam sobie,że pod czas jednej z krótkich rozmów z mamą podałam jej go. Jedną z tych rzeczy, która się u taty nie zmieniła to ciągły brak czasu i całkowite oddanie pracy, tak więc po 13 nie było już śladu po ojcu, ale za to wcześniej zostałam mocno wyściskana i zaproszona do nich.
Moje leniuchowanie nie trwało długo go około pól godziny później po moim mieszkaniu znów roznosił się dźwięk dzwonka do drzwi, po otwarciu ich zaczęłam żałować,że w moich drzwiach nie zainstalowano przysłowiowego "judasza".
-Co ty tu robisz?-Warknęłam nawet nie próbując być miła
-Pogadajmy-Powiedział Maciek z niewielką trudnością wchodząc do mieszkania i zakluczając drzwi ,choć ja sama starałam się mu to uniemożliwić
-A mamy jeszcze o czym?! Bo mi się wydaję,że twoja przyjaciółka a teraz dziewczyna powiedziała Ci wszystko... Nie do końca to co powiedziała było prawda, ale przecież ważne jest wasze szczęście-Oczywiście przy słowie "szczęście" musiał pojawić się "króliczek"
-Wiktoria to nie tak...
-A jak kurwa co?!!!-Nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć mocno przy tym gestykuljuąc
-Zmieniłaś się... Dawniej taka nie byłaś...
-Taka czyli jaka?! Co myślałeś, że się rozryczę?-Prychnęłam- Może kiedyś tak, ale nie teraz...
-Dawniej byłaś inna, spokojniejsza, mniej twarda...
-Hahahah a bo wielki siatkarzyna myślał,że przyjdzie a ja rzucę mu się na szyję... Żałosny jesteś... Haha leć do Klaudusi ona na pewno tak tak zrobi...
-Wiktoria!-Maciek podszedł do mnie i złapał mnie za obie ręce
-No co?!-krzyknęłam wyrywając się
-Kocham Cię!-Po chwili poczułam jego  miękkie usta na swoich, te za którymi tak tęskniłam, te same które chciałam czuć gdy całowałam się z Kacprem.
-Nie możemy-Po chwili mój rozsądek dał o sobie znać i oderwałam się od jego ust.
Nie uzyskałam odpowiedzi, gdyż ponownie jego usta znalazły drogę od moich,a ja sama nie miałam już na tyle silnej woli by to przerwać. Po chwili Maciek chwycił mnie w pasie i że mną na rękach zaczął rozglądać się po mieszkaniu ,szepnęłam tylko w prawo i po chwili znaleźliśmy się w sypialni, gdzie z prędkością światła pozbywaliśmy się swoich ubrań. Gdy zostałam tylko w bieliźnie Maciek delikatnie ułożył mnie łóżku.Jego ręce były wszędzie, po chwili i znalazły się na zapięciu mojego stanika, którego i po chwili nie było na mnie, całowała każdy zakątek mojego ciała, a ja sama skrzętnie badałam rękami jego tors, po chwili obydwoje nie mieliśmy nic na sobie, Maciek mocna wpił się swoimi ustami w moje, które połączył w długim pocałunku pod czas, którego wszedł we mnie, ból był już mniejszy niż na 1 razem i po kilku pchnięciach całkowicie ustąpił, Maciek był bardzo delikatny,ciągle składał na moim ciele pocałunki by po chwilę wpić się w moje usta, po kilku pchnięciach poczułam go w sobie, zmęczeni opadliśmy na łózko.Gdy nasze oddechy się unormowały powiedziałam mu to co od początku tego "zdarzenia" jeśli można to tak nazwać wiedziałam.
-Maciek to było ten jedyny raz, raz który już się nie powtórzy...Ty jesteś z Klaudia, a ja mam prace i proszę Cię niech tak zostanie.
-Ale Wiktoria...
-Cii napawajmy się tą chwilą-Powiedziałam namiętnie go całując.
Powtórzyliśmy to jeszcze raz tym razem nie było w nas nic z delikatności rządziła nami rządzą i chęć dominacji. Z każdą godziną, która zbliżała nas do nowego dnia, czułam w sobie ból, który z ruchem wskazówek zegara rósł...
                                                                                                                                                                   
Zacznijmy od tego,że jestem świadoma tego,że zawaliłam, wiem że obiecałam rozdział 31 ale komp mi pał i chwilowo korzystam z brata, który niestety rzadko mi go udostępnia :c PRZEPRASZAM!
W ramach przeprosin rozdział trochę dłuższy!   Ostatnio napisałam,że nie długo będzie epilog po czym pojawiły się pytania kiedy? Tak więc sama nie wiem... będzie jeszcze z 2-4 rozdziały trudno mi powiedzieć...Coś się kiedyś zaczyna i coś się kiedyś kończy... Choć muszę przyznać,że bardzo przywiązałam się do tego opka. :C Ale tez było pytanie czy mam zamiar pisać coś nowego... Tak więc jest pomysł by powstało opko. ale czy będziecie czytać?Jeszcze nie wiem o kim ono będzie, jest pomysł by było ono o Maćku kocie czyli bardziej tematyka skoków albo o jakimś siatkarzu... Tylko o kim byście chcieli? :)

Do następnej niedzieli Lolkaa:)


15 komentarzy:

  1. W końcu udało mi się nadrobić, a Ty chcesz skończyć? Nieładnie :p
    Opowiadanie jest super i niech w końcu Wiktora będzie z Maćkiem już tak na zawsze...
    Pozdrawiam i zapraszam all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zapraszam na pierwszy rozdział w 2014 roku :*
      http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/2014/01/rozdzia-34.html

      Usuń
    2. Nie zabijaj!! :P
      Na pewno wpadnę:)

      Usuń
  2. Świetny myślę, że po tym "zdarzeniu" coś jednak się zmieni w ich życiu i do siebie wrócą:) A co do opowiadania to w twoim wykonaniu biorę wszystko:D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem za Maćkiem Kotem:D

      Usuń
    2. Jesteś pewna,że będą razem? :D
      Cieszę się ,że pomysł z Maćkiem się podoba:P

      Usuń
  3. Robi się coraz ciekawiej ;)
    ja na pewno z wielka radością będę czytała niwy blog hehe ;) :)
    do następnego Lena :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział <3 Zapraszam w wolnej chwili : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział xdd
    mam nadzieję że będzie ich więcej :D I że do siebie wrócą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie koooncz prooosze :) i ja chce zeby Mazi i Wiki do siebie wrocili :* zapraszam na 3 :*
    http://kiedy-spotkalam-siatkarskiego-jego.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah cos się zaczyna i coś się kończy... Ale cieszę się ze tak lubicie tego bloga:) Przyznam się ,że ja tez zyłam się z nim ;(

      Usuń
  7. Ja jestem za Maćkiem. No to teraz ciekawe czy wybaczy Muzajowi.
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń