niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 29

2 lata, tyle dokładnie minęło… Dokładnie 2 lata temu się rozstaliśmy, było cudownie… No właśnie było… Ale zacznijmy od początku. Był piękny słoneczny sierpień, nie dawno wróciliśmy z wakacji na ,których byliśmy w Chorwacji, było to nie zapomniane wakacje.  Po powrocie wy zaczęliście przygotowywać się do nowego sezonu. Tego dnia ja miałam po waszym treningu zaprowadzić Arka do Mariusza, po oddaniu małego tacie postanowiłam poczekać na Ciebie, usiadłam na ławeczce nie daleko hali i czekałam, długo nie musiałam czekać, wyszedłeś jako pierwszy i gdy już miałam wstać by podejść do Ciebie zobaczyłam biegnącą w twoją stronę Klaudie, która to po chwili uwiesiła się na twojej szyi, za bolało, cholernie… Ze łzami w oczach udałam się do mieszkania, Przecież to było nic nie znaczące… może po prostu cieszy się ,że go widzi? Ale co ona tu robi?!  Takie pytanie towarzyszyło mi aż do Jego przybycia.
-Co Klaudia robi w Bełchatowie?- Takie pytanie padła z moich ust zaraz po jego wejściu do mieszkania
-Przyjechała uświadomić mi coś… Jak mogłaś?!-Nagle podniósł głos
-Po pierwsze nie krzycz na mnie! A po drugie co mogłam? –Nie miałam pojęcia o co mu może chodzi
-No i co masz zamiar udawać święto?! Hahaha jesteś żałosna Klaudia widziała Cię tydzień temu z jakimś fagasem w Łodzi… Co pewnie jemu też dupy dajesz?! Mi dałaś raz i taką święto zgrywałaś, że niby nie chcesz… -Nie wytrzymałam moja ręka wylądowała na jego policzku- Hahah a ja głupi myślałem, że mnie kochasz! A tu chodziło by tylko wydymać siatkarza i jego kasę brać!!
-Kurwa jakim prawem jej wierzysz?! Jakim cudem mogłam w ogóle być w Łodzi?! A po za tym kiedy ja brałam od Ciebie kasę?! No kurwa kiedy?! Nigdy jej nie chciałam!!!
-Tak wierze jej jest moją przyjaciółką!! A Chuj Cię tam wie byłem na sparingu w Jastrzębiu to i mogłaś jechać do tego fagasa!! –Nie wytrzymałam z moich oczu potoczyły się łzy
Nie wiele myśląc zaczęłam się pakować, on tylko stał nade mną i patrzył co robię. Nie powiedział nic, nie próbował mnie zatrzymać. Teraz mieszkam i pracuję w Policach gdzie jestem fotografką siatkarek tamtejszej drużyny. Studia już skończyłam i spełniam się  w moim zawodzie. Czy tęsknie za nim? Cholernie. Do dziś nie wiem co w niego wstąpiło…  Z tego co wiem od roku gra w Jastrzębiu mimo swoich 24 lat jest bardzo dobry atakującym i tamtejszy kluby bardzo go pożądał. Ja od czasu bycia z Maćkiem nie mam nikogo, po prostu nie chce, wciąż go kocham… Ale na szczęście mam taką pracę, która pozwala mi nie myśleć o nim, ba! Ja nie mam na nic czasu, ale to dobrze, nawet bardzo. Z Pauliną i Mariuszem wciąż utrzymuję kontakt ostatnio też spotkałam się z Karolem, tylko ta trójka wie co się stało i gdzie teraz mieszkam. Z rodzicami się nie pogodziłam, chodź ostatnio mama zadzwoniła do mnie z życzeniami urodzinowymi i to by było na tyle, święta spędziłam sama, sama w swoim 2 pokojowym mieszkaniu… Były to ciężkie chwile nawet bardzo…

Dziś jedziemy z dziewczynami do Wrocławia na mecz z tamtejszym klubem, ja musiałam być obecna na po południowym treningu i następnego dnia na meczu. Postanowiłam pochodzić po Wrocławiu i powspominać, odwiedziłam rynek i udałam się do kawiarni na tę nie zapomnianą kawę i to był błąd. Gdy zamówiłam kawę i z nią w ręku udałam się do wolnego stolika minęłam parę, która bardzo skrzętnie badała budowę swoich jam ustnych by po chwili się od siebie „odkleić”, gdy ów para uczyniła to wśród tych 2 zakochańców rozpoznałam Maćka i Klaudie, oni mnie chyba tez również poznali, nie myślałam co robię po prostu wyszłam z kawiarni i szybkim krokiem udałam się w stronę hotelu. Gdy wydawało mi się ,że jestem już na tyle daleko za sobą usłyszałam wołanie.
                                                                                                                                                               
Nie zabijajcie!!! Było cudownie i nima :P
Powoli zbliżamy się do epilogu:C Ale czy będzie on szczęśliwy... nie wiem ;X
Chciałabym podziękować dziewczynom, które to broniły mnie pod ostatnim rozdziałem pod ,którym to Asia urządziła nie złą szopkę... Dziękuję:* A tych ciekawskich odsyłam do kom. pod 28 rozdziałem>>>
Tyle chyba z mojej strony... :)
Lolkaa

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 28



Ktoś kiedyś powiedział, że to co dobre szybko się kończy i chyba muszę mu to przyznać miał on 100% rację, niestety… Święta, święta i po świętach. My niestety w Bełchatowie musieliśmy się zjawić już 26 grudnia, gdyż Maciek następnego dnia miał już normalnie trening. Oczywiście z Wrocławia nie wróciliśmy z pustymi rękoma, na początku myślałam ,że to całe jedzenia na tydzień nam wystarczy, ale jak zobaczyłam jaką kolację przyrządza dla nas mój chłopak, a właściwie to dla siebie bo to on zjadł najwięcej,zostałam brutalnie uświadomiona,że jedzenie może wystarczy może na 2 dni. Ja też wróciłam do „pracy” jeśli w ogóle można to nazwać pracą, od zawsze lubiłam dzieci i ogromną przyjemnością była dla mnie zabawa z nimi zwłaszcza ,że Arek nie sprawiał mi żadnych kłopotów. Na sylwestra zostaliśmy zaproszeni do Państwa Plińskich gdzie w tym roku miała odbywać się huczna impreza z udziałem całej Skry i kilku znajomych państwa Plińskich. Na sylwka miałam ubrać moją ukochaną sukienkę, która to pomimo iż mam ją 2 lata ciągle jest w świetnym stanie, niestety od tego zamiaru odciągnęła mnie Paulina, która to stwierdziła ,że ma ochotę na babskie zakupy i porwała mnie razem z sobą na podbój Galerii. Noi spotkałam tocudo i nie mogłam się oprzeć, oczywiście musiało się okazać, że nie mam butów które mogłyby się komponować z sukienką tak i więc musiałam zakupić i nowe buty. Nic więcej nie kupiłam ponieważ staram się ograniczyć wydatki ,żeby dużo nie wykorzystać ,że sprzedaży mieszkania babci, bo nigdy nie wiadomo czy taka suma nie będzie nam potrzebna, a po za tym nic nie potrzebowałam, moja szafa wypełniona była po brzegi tak jak i kosmetyczka więc nie widziałam potrzeby bezsensownego wydawania pieniędzy. Za to Paulina wyposażyła się w bardzo ładnych kilka drobiazgów nawet wstąpiłyśmy do Monarchii gdzie Paula zakupiła śliczny zestaw bielizny bo jak się dowiedziałam mają jakąś tam rocznicę pierwszego pocałunku czy coś takiego… Dziwię im się ,że takie rzeczy pamiętają i obchodzą, jak by była to rocznica ślubu to ok. ale kto po tylu latach pamięta dzień pierwszego pocałunku, że swoją druga połówką? Na pewno nie ja, osoba która nie ma pamięci do takich dat. Chodź po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że jest to piękne, że po mimo tylu lat oni pamiętają takie chwilę i obchodzą ich rocznicę. Koło godziny 18 zostałam podwieziona pod nasz blok i z dwiema torbami w rękach udałam się na nasze piętro, Maciek był już po treningu tak więc to dziś on przyrządzał kolację, którą były kanapki z szynką, serem i pomidorem. Dni leciały  mi bardzo szybko nawet się nie spostrzegłam a był już 31 grudnia a co za tym idzie sylwester i impreza u Plińskich. Całe przyjęcie miało rozpocząć się o 20 tak więc o godzinie 18 już zaczęłam „okupować” łazienkę z czego mój chłopak miał nie złą polewkę „ Co ty tam tyle będziesz robić?” Od razu widać ,że typowy facet… Jestem typową „babą” w pozytywnym tego słowa znaczeniu, która musi wyglądać zawsze ładnie i odsiedzieć swoje w łazience. Biorąc pod uwagę dzisiejszy dzień na mojej twarzy znalazł się mocniejszy makijaż niż zwykle. Sukienka idealnie komponowała się z moim makijażem, cały efekt dopełniła moimi ulubionymi i jak że kurewsko drogimi perfumami.
-Umm kochanie my może zostaniemy w domu dziś co? –spytał mój chłopak gdy wyszłam z łazienki
-O nie za dużo na to czasu straciłam-powiedziałam zakładając szpilki-Gotowy?
-Tak jestem już gotowy, ale no wiesz nie moja wina ,że wyglądasz w tym tak uwodzicielsko… nie ma żadnej szansy by zostać w tym domu co?- powiedział i zaczął składać całusy na mojej szyi
-O nie kochanie nie teraz na pewno nie!- powiedziałam wyrywając się z uścisku
-Ale nagroda za wytrwałość będzie?- spytał z nadzieją
-Zastanowię się-powiedziałam i puściłam mu perskie oko, by potem zacząć ubierać swój płaszcz
Gdy dotarliśmy do państwa Plińskich drzwi otworzył nam Mariusz informując ,ze są prawie wszyscy już są. Po krótkim przywitaniu się i poznaniu nie, których nowych twarzy impreza zaczęłam się na dobre. Dj Winiar zaczął nam zapuszczać wszelakie hity od popu, hip hopu, rapu, po disco polo.
Zabawa trwała w najlepsze, a nie, które pary posiadające dzieci korzystały z wolności, bo z tego co się dowiedziałam wszystkie pociechy zostały zostawione z babciami lub sąsiadkami.
Ja ciągle porywana byłam przez kogoś do tańca, muszę jednak przyznać ,że najlepiej tańczyło mi się z Miśkiem Winiarskim, który to ma dyspozycje na prawdziwego tancerza.
-Moje nogi-jęknęłam do wracającego ,że mną z „parkietu” Pawła
-Ja i tak Cię podziwiam już prawie pól noc a ty nadal się trzymasz na tych szczudłach-powiedział śmiejąc się
-To nie moja wina ,że mój chłopak jak był mały w padł mamusi do beczki z odpadami z Czarnobyla i taki wybujał, a jak bym ich nie miała to bym wyglądała jak kurdupel-powiedziałam
-Kobiety nigdy nie zrozumiesz-powiedział, że śmiechem kręcąc głową
-Bo ich nie trzeba rozumieć, a po za tym my same siebie nie rozumiemy- mówiąc to zrobiłam wielki wyszczerz do libero
Gdy wybiła północ wszyscy założyliśmy swoje płaszcze i udaliśmy się na taras by podziwiać fajerwerki, Skrzaty nie były by skrzatami gdy też czegoś nie wymyślili, Winiar z trochę bardziej wesołym Danielem zajmowali się fajerwerkami, gdy Winiar pod palił fajerwerkę ta się przewróciła i zaczęłam sunąć po śniegu w naszą stronę przez co musieliśmy uciekać. Gdy już niebo przybrało swój pierwotny wygląd a niektóre pary odkleiły się od swoich ust tak jak my wróciliśmy do domu gdzie impreza nabierała coraz większego rozmachu. Musze przyznać ,że i ja nie byłam już w 100% stanie po wypiciu paru głębszych, a i mój chłopa nie próżnował tak jak i reszta towarzystwa.
Tak więc około 2 w nocy nie ,którzy już spali w różnych zakątkach domu Plińskich, my z dziewczynami jeszcze się trzymałyśmy tak więc Marta Plińska jak to stwierdziła musi nagrać to co się dzieję w domu i w jakiej pozycji leży jej mą,ż a mianowicie Daniel z Zatim leżeli razem na kanapie a ich kończyny były splecione, głowa Pawła spoczywała na torsie Daniela a ten mocno obejmował bo w pasie. Mój chłopak jako tako się jeszcze trzymał nawet jeszcze dał rady tańczyć z Dagą, czyli nie jest tak źle pomyślałam. My nie byłyśmy sobą gdybyśmy nie poplotkowały i nie obgadały naszych panów.
Panowie, którzy jeszcze jako tako się trzymali wymyślili grę w rozbieranego, my stwierdziłyśmy że nie gramy tak więc podziwiałyśmy jak nasi panowie przegrywają i coraz mniej odzienia mają na sobie. Gra zakończyła się kiedy to Winiar przegrał a ,że miał same bokserki na sobie panowie stwierdzili ,że oszczędzą sobie tego widoku i zakończą grę. Koło godziny 4 nad ranem większość zdolnych par do dojścia do swych lokum zaczęło opuszczać dom Plińskich, razem z nimi i my. Maciek był lektko pod pity ale mogło być gorzej, a i ja nie byłam lepsza. Zamówiliśmy taksówkę, która to zawiozła nas do mieszkania. Maciek od razu wyłożył się na kanapie coś tam do siebie mówiąc, ja chwyciłam pierwszą lepszą koszulkę mojego chłopaka i jakąś bieliznę i udałam się do łazienki, gdzie zmyłam makijaż i weszłam pod gorący strumień wody, który to mnie trochę otrzeźwił, chodź nie wypiłam dużo i wcale nie było, że mną tak źle pod prysznicem czułam się o niego lepiej. Gdy wyszłam z kabiny usłyszałam, że Maciek dobija się do drzwi łazienki tak więc owinięta ręcznikiem otworzyłam mu drzwi
-Umm ty to mnie dziś musisz…-powiedział i pocałował moje usta
-Wiesz nikt Cię tu nie zapraszał-powiedziałam,że śmiechem
-Wiem, ale chciałem się już wykąpać i położyć- mówiąc to zaczął ściągać ubrania by potem wejść do kabiny i zacząć kąpiel- że śmiechem pokręciłam głową, mój chłopak jak jest pijany naprawdę staję się dziwny. Korzystając z okazji ,że on się mył ubrałam się w piżamę i zaczęłam myc zęby. Po chwili opuściłam łazienkę. Wstąpiłam jeszcze do kuchni by się czegoś napić i zanieść wodę do sypialni bo dobrze wiedziałam co jutro będzie się działo w mojej buzi, chwyciłam jeszcze tabletki na ból głowy, wszystko położyłam na kasliku. Po chwili ja jak i mój chłopak leżeliśmy w tuleni w siebie.
Rano tak jak się spodziewałam w moich ustach panowała Sahara a głowa aż promieniowała. Szybko chwyciłam butelkę z wodą i zaczęłam pić, gdy chwilowo moja prywatna pustynia w ustach została ugaszona zażyłam tabletkę na ból głowy i znów położyłam się spać by nie czuć tego stanu w którym obecnie się znajdowałam. Koło południa obudził się Maciek któremu podałam wodę jak i leki.
Pod wieczór coodopiero wstaliśmy z łóżka by coś zjeść, każde z nas starało się zachować jak najciszej by potworny ból znów nie pulsował w naszych głowach. 


                                                                                                                                                                  
Rozdział pisany na szybko dlatego jest, jaki jest... :C Mi się ogólnie nie podoba :( No ale... dziś był kończony jeszcze dlatego dodaję tak późno:"C
A wy jak spędzacie Sylwka? Bo ja chyba z Polsatem ^.^ Fejm się zgadza:D 
Lokaa:) 


wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 27

Gdy się obudziłam od razu spojrzałam na wyświetlacz mojej komórki na którym wyświetlona była godzina, a mianowicie 6:34, gdy ujrzałam taką porę aż się zdziwiłam, że czuję się wyspana i rześka po mimo tam małej ilości snu dzisiejszej nocy. Spojrzałam na mojego chłopaka , który to spał na prawym boku dzięki czemu mogłam podziwiać jego spokojną pogrążoną we śnie twarz. Wiedziałam ,że już nie usnę gdyż energia aż promieniowała ode mnie. Wygodnie położyłam swoją głowę na poduszczę i zaczęłam rozmyślać o moim życiu, tak wiele przez te 2 lata się zmieniło… To już 2 lata znam Maćka… Jak to szybko zleciało, a od roku jesteśmy parą, kto by pomyślał ,że to tak szybko przeleci. Ja mam już 20 lat… Ja ,Wiktoria która jeszcze 2 lata temu przyjechała całkowicie zagubiona do Bełchatowa, jestem na 2 roku studiów, a niedawno je przecież zaczynałam… Maciek mój przyjaciel ,a teraz chłopak, a może dwa w jednym? Bo nikt przecież nie zna mnie tak jak on, on człowiek dzięki, któremu jeszcze się nie załamałam… Człowiek na widok którego serce mi przyspiesza po mimo ,że całkowicie mam go od dawana dla siebie… Człowiek za którym nie wyobrażalnie tęsknie gdy wyjeżdżaj z drużyną na mecz… Człowiek ,który jest dla mnie oparciem… Człowiek ,który jest moim szczęściem, moją wygraną w lotto. Po chwili moje myśli zeszły na inny tor, a mianowicie zaczęłam się zastanawiać co słychać u rodziców, czy w ogóle pomyśleli o mnie w te święta? Czy nie ciekawi ich jak spędzam te święta? Czy tak trudno jest zadzwonić i spytać się o to swoje dziecko? Tacie się nie dziwię… Ale mama? Osoba mi bardzo bliska która zawsze mnie wspierała i broniła przed surowymi krytykami ojca przejęła jego stronę? Jedna gorzka łza spłynęła z mojego prawego oka, sprawnym ruchem otarłam ją, koniec rozmyślania na takie smutne i zarazem ciężkie dla mnie tematy… Są święta, spędzam je z ukochanym chłopakiem i jego rodzina, która tak samo jest cudowna i jest się z czego cieszyć! Ogarnęła mnie wszech istotna nuda, tak więc zaczęłam opuszkami palców kreślić znane mi tylko wzory na klatce piersiowej mojego ukochanego, zabawa trwała w najlepsze, gdy on gwałtownie się poruszył i wpił się w moje usta czego się nie spodziewałam i kompletnie nie byłam przyszykowana.
-Osz ty brzydalu! Przyznaj się kiedy Cię obudziłam?- powiedziałam lekko podnosząc głowę by z góry spojrzeć w jego oczy
-Oj tam chyba aż taki brzydki to nie jestem co? A obudziłaś mnie dosłownie przed chwilką, a że tak nie winię się dalej bawiłaś to pojawił mi się taki mały plan, który bardo dobrze wypalił- powiedział mój chłopak z szelmowskim uśmiechem
-Nie dobry z Ciebie człowiek wiesz? –powiedziałam śmiejąc się
-Oj tam, Misia a czemu ty nie śpisz już?
-Bo jakoś nie mogę energia mnie rozwala od środka, a tak w ogóle to przepraszam nie pomyślałam ,że tym mogę Cię obudzić-powiedziałam ,że spuszczoną głową
-Skarbie dobrze ,że mnie obudziłaś bo bym całe życie przespał a tu taka ładna dziewczyna leży obok… a co do energii wiem jak ja dobrze spożytkować- powiedział to i gwałtownie wpił się w moje usta
Całowaliśmy się zachłannie by potem leżeć i umiarkowywać swój oddech, pojawiły się też inne pieszczony ale nic więcej, po pierwsze byliśmy jednak u jego rodziców a po drugie nie chciałam, tylko raz pozwoliłam na coś więcej Maćkowi… po prostu nie chciałam, a on chyba to szanował bo nie nalegał.
Leżeliśmy tak jeszcze z godzinę a gdy zegar wskazywał już 9:04 postanowiliśmy się zwlec z łóżka. Po śniadaniu udaliśmy się na rynek, który to z opowiadań rodziców Macćka miał być jeszcze piękniejszy niż w tamtym roku i podobno tak było, przynajmniej tak twierdził mój chłopak bo ja nie miałam jeszcze okazji być na Wrocławskim rynku w czasie świąt. Ludzie stali wokół szopki, śpiewali kolędy,można było wyczuć ta wspaniałą atmosferę. My na rynku spędziliśmy tylko 30 minut gdyż śnieg coraz bardziej zaczął spadać z nieba i robiło się coraz chłodniej. Przed powrotem do ciepłego domu postanowiliśmy jedna udać się podobno na najpyszniejszą kawę w całym mieście, przynajmniej tak twierdził mój chłopak. Gdy weszliśmy do kawiarni pierwsze co rzuciło mi się w oczy to piękne kremowe wnętrze które nadawało całemu pomieszczeniu ciepła i przytulnej atmosfery. Postanowiłam zdać się na gust mojego chłopaka co do napoju jaki pijemy i takim oto sposobem obydwoje delektujemy się naprawdę pysznym latte macchiato, muszę przyznać że Maciek miał rację w życiu takiego pysznego nie piłam. Gdy w spokoju piliśmy sobie kawę pogrążeni w rozmowie do naszego stolika przysiadła się beż jakiego kolwiek pytania blond dziewczyna, która to siadając przy lewym boku mojego chłopaka obdarzyła go całusem w policzek, mój chłopak na początku wydawał się zaskoczony,.ale po chwili to uczucie zniknęło z jego twarzy.
-O Klaudia a co ty tu robisz?- spytał mój chłopak
-A byłam na rynku i wpadłam na pyszną kawkę-powiedziała i zaczęła nie wiarygodnie szeroko szczerzyć się do MOJEGO chłopaka
-A to tak jak my, no właśnie poznajcie się, kochanie to jest Klaudia, Klaudia to jest Wiktoria moja dziewczyna
I cóż miałam robić, musiałam w wymuszonym uśmiechem na ustach udawać szczęśliwą na widok byłej mojego chłopaka, chodź sama zainteresowana nawet na taki gest nie była zdolna ,zajęta była ciągłym posyłaniem mi groźnego spojrzenia.
-Maciuś kochanie pójdziesz mi po kawkę taką jak lubię co? –zapytała tym swoim piskliwym głosikiem
-Nie ma sprawy, chcesz coś kochanie?- tu zwrócił się do mnie
-Nie dziękuję kawę jeszcze mam a na nic więcej nie mam ochoty-powiedziałam lekko się do niego uśmiechając, widziałam że dla niego samego ta sytuacja nie była łatwa, ale przecież ja do niego nie mam żadnych pretensji.
Z Klaudią siedziałyśmy w ciszy mierząc się spojrzeniami, póki to mój chłopak nie wrócił z kawą dla niej
-Weronika czy jakoś tam, ty byłaś siatkarką tak? Bo Maciuś coś mi tak wczoraj mówił-spytałam wbijając we mnie swoje ciemne tęczówki
-Po pierwsze Wiktoria, a po drugie tak byłam…
-No właśnie bo Maciek coś mówił jakaś kontuzja tak?
-Tak kontuzja przez którą już nie mogę grać…- ona chyba naprawdę uwielbiała sprawiać mi ból, bo nikt mi nie powie ,że nie były to słowa wypowiedziane nie świadomie
-A ja tak uważam ,że z każdej kontuzji da się wyjść tylko nie trzeba być zakochaną w sobie panienką, która to płaczę na widok złamanego paznokcia-
zabolało tak cholernie zabolało, przecież nigdy taka nie byłam… ba! Ja nigdy nie miałam na takie coś czasu, a ktoś taki jak ona, osoba która mnie nie zna śmie wyrabiać sobie o mnie opinie?! Ok. teraz zmieniłam się już nie jestem taka twarda jak w tedy kiedy grałam, ale to jest chyba spowodowane tym co w moim życiu się działa przez te 2 lata… Ale przecież ona wydawała opinie o tym jaka „podobno” byłam ja jeszcze grałam….
-Klaudia! Nie masz prawa tak mówić o Wiktorii nie znasz jej i nie wiesz co ona przeszła….-mój chłopak staną w mojej obronie
-Maciek chodźmy z stąd proszę- powiedziałam na tyle spokojnie na ile się dało to zrobić
-Czyli co nawet nie jesteś na tyle silna by mi coś powiedzieć?! Hahah wiedziałam jesteś żałosna- wszystko we mnie zaczęło się gotować
-Wiesz co masz rację… Jesteś pierdolona diwą ,której się wydaję, że wie wszystko i może wszystko a wiesz co ?! właśnie nic nie wiesz!!! Kurwa nic o mnie nie wiesz a wystawiasz o mnie jakąś pierdoloną opinie! Nie wiesz jak to przezywałam, nie wiesz co potem się działo… co robiłam by zapomnieć!! A ty śmiesz mi mówić ,że byłam zakochaną w sobie siatkareczką?! –nie wytrzymałam,nie czekając aż mój chłopak wyjdzie z osłupienia złapałam moją kurtkę i wybiegłam z kawiarni. Mój chłopak zaraz pojawił się koło mnie,ale dalej się nie odzywał. Chyba był w szoku, jeszcze takiej mnie nie widział, normalnie jestem spokojna, a jak już się denerwuję to nie aż tak… Ale od zawsze tak miałam… spokojna jestem do pewnego momentu, gdy ten moment u mnie mijał rozpętywało się piekło… Rzadko ono u mnie występowało, prawie w ogóle ale jak już się stało to byłam zdolna kogoś i pobić…
-Kochanie przepraszam za Klaudie. Nie wiem co się z nią stało-powiedział łapiąc mnie za rękę bym na chwilę przestała iść i mnie przytulił
-Nie mam do Ciebie pretensji przecież, a ona, ona chyba po prostu dalej coś do Ciebie czuję…-powiedziałam lekko się wykrzywiając
-W życiu Cię takiej nie widziałem
-I mam nadzieję ,ze więcej nie zobaczysz
-Skarbie chodźmy już do domu co? I tak już dziś dużo się wydarzyło
-Masz rajcę chodźmy-powiedziałam łapiąc go za rękę
W domu czekał na nas obiad po którym to rodzice Maćka mieli jechać do jakiejś cioci, my postanowiliśmy zostać w domu i coś pooglądać. Tak więc zaraz po obiedzie rodzice Maćka pojechali i mieli wrócić późną nocą. My w tym czasie wygodnie rozłożyliśmy się na kanapie i zaczęliśmy oglądać „Święty Mikołaj zaginął” Moja głowa spoczywała na Maćka torsie a nasze kończyny były ze sobą splątane.
-Kotuś a może byś coś zjadał bo przecież obiad też ledwo co tchnęłaś?-spytał spoglądając w moją twarz
-Nie, nie jestem głodna
-Kochanie nie przejmuj już się Klaudią....
-Nie mam takiego zamiaru, tylko po prostu muszę ochłonąć i mi do jutra przejdzie- powiedziałam i musnęłam jego prawy polik.

Cały wieczór upłynął nam na oglądaniu filmów, potem przygotowaliśmy kolację którą to zjedliśmy sami, gdyż rodziców mojego chłopaka wciąż nie było by potem umyci położyć się spać i oddać w piękną krainę snów.
                                                                                                                                  
No kochani pierwszy rozdział bonusowy w te święta już za nami!
Chciałabym wam życzyć: zdrowych, wesołych świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie najbliższych, bogatego gwiazdora wszystkiego co najlepsze!:) Korzystając z okazji chciałabym tu podziękować mojej imienniczce Justynie, która ostatnio bardzo mnie wspiera i wysłała mi dziś najlepsze życzenia ever!!! Noi Gabi! Mojej przyjaciółce za to ,że jest po prostu... Dziękuje Skarby:***
Rozdział dedykuję Tysi z tt, która wczoraj była mi bardzo pomocna:*
Bardzo dziękuję za dużą ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem i życzenia! Jesteście kochani! Mam nadzieję ,że dziś mnie też nie zawiedziecie i pojawią się jakieś komentarze co? :> Co byście chcieli by pojawiło się w następnym rozdziale? Piszcie w kom. naprawdę bardzo mi pomożecie w tym :)
Jeszcze raz Wesołych Świąt Lolkaa:)

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 26

                                                                      " Kochaj tak, jakby nikt nigdy Ciebie nie zranił!"
 Gdy oglądałam wszystkie nagrody i trofea mojego chłopaka, a on sam szukał czegoś w torbie do pokoju weszłam Mama Maćka.
-Dzieci chyba nie będzie problemu jeśli obydwoje będziecie spać w tym pokoju, bo nie chce mi się zmieniać pościeli w gościnnym a wcześniej nie miałam czasu, a po za tym skoro mieszkacie ,że sobą to takie sytuację… na pewno się też zdarzają- obydwoje z Maćkiem wybałuszyliśmy oczy, byliśmy zdziwieni taką szczerością i bez pośredniością u jego mamy
-No pewnie mamuś, że nie będzie problemu… A po za tym moje łóżko jest tak duże ,że naprawdę się pomieścimy i do tego wygodnie wyśpimy- jako pierwszy odzyskał głos mój chłopach, ale to dobrze bo co ja miałabym jej powiedzieć?
-To się cieszę dzieciaki, a tylko ani słowa przy dziadkach, a zwłaszcza przy babci bo co do takich spraw potrafi być strasznie staro modna -powiedziała i puściła w naszą stronę oczko, po czym wyszła.
-Co to było? –spytał z szokowany Maciek
-Nie mam pojęcia ale wiesz co?- Nie odpowiadała więc kontynuowałam- fajną masz mamę, szkoda że moja jest już pod całkowitą dyktaturą ojca- powiedziałam, że smutną miną.
-Skarbie nie przejmuj się –powiedział tuląc mnie do siebie
-Maciek a w ogóle to kiedy ma przyjechać twój tata? –spytałam
-Z tego co wiem to dzisiaj w nocy, tak więc jutro na śniadaniu już się zobaczycie-tatę Maćka widziałam tylko raz kiedy to przyjechał z jego mamą w odwiedziny, najczęściej to sama mama mojego chłopaka bywała w Bełchatowie, z tego co wiem jego ojciec jest bardzo zapracowany i dużo czasu spędza na delegacjach i różnych wyjazdach związanych z jego firmą. Przyznam szczerze, że trochę obawiam się tego, chodź pod czas naszego pierwszego spotkania wydawał się bardzo miłym panem.
-To co Kotek idziemy się myć i spać? –spytał mój chłopak
-Dla mnie ok. bo już jest późno, chodź wyspałam się przez całą podróż to wątpię ,żebym usnęłam
-No widzisz ja nie miałem tak dobrze- odpowiedział mi śmiejąc się
-Ale za to nie będziesz musiał się martwić ,że Cię okradną bo będę Cię pilnowała-powiedział śmiejąc się
-No widzisz same plusy, to co księżniczko idziesz pierwsza się myć?
-Spoko tylko znajdę piżamę i jeśli pokażesz mi gdzie jest łazienka-powiedziałam kucając już przy walizce w poszukiwaniu mojej piżamy
-Nie no inteligencją to ja nie świece…. Oczywiście ,że Ci pokaże gdzie jest
-Oj nie przejmuj się przecież nic się nie stało-powiedziałam posyłając mu pokrzepiający uśmiech
Po chwili z piżamą jak i kosmetyczką w ręku zostałam zaprowadzona do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic wcześniej zmywając makijaż. Po około 15 minutach wyszłam z łazienki i udałam się do pokoju mojego chłopaka, który to właśnie przeglądał swojego fejsbuka, po chwili i on udał się do łazienki, tak więc postanowiłam skorzystać z okazji i też przejrzeć swojego, po wcześniejszym wylogowaniu się z konta mojego chłopaka zaczęłam szperać na swoim koncie. Po nie całych 5 minutach w pokoju pojawił się Maciek w samych spodenkach, mimo że taki widom mam na co dzień i tak zawsze reaguję tak samo na widok jego w takiej „piżamie”.
-To co Kotuś idziemy spać? –spytał Maciek
-Jeśli chcesz… przecież obiecałam Cię pilnować- powiedziałam robiąc mega wyszczerz na mojej twarzy
-Oj tam, to co wyłączaj laptopa i gasimy nie?
-Yhym- na tylko taki odgłos wydobyty z mojego gardła się wysiliłam i zajęłam się wyłączaniem komputera ,który to zaraz potem znalazł się na biurko.
 Maciek zaraz po tym jak znalazłam się w łóżku zgasił światło. Łóżko Maćka rzeczywiście było wielkie i z łatwością obydwoje się w nim mieściliśmy do tego było cholernie wygodne, moja głowa już automatycznie wylądowała na jego klatce piersiowej a jego ręce oplatały moją talię,w takiej pozycji właśnie usnęliśmy a właściwie to Maciek usną bo ja męczyłam się do 1 by potem móc oddać się w błogi stan snu.
Rano zostaliśmy obudzeni przez tatę Maćka, który to przyszedł nas poinformować ,że śniadanie już na nas czeka i że mamy się pospieszyć. Tak więc gdy mój chłopak leżał jeszcze w łóżku ja poszłam „okupować” łazienkę, w której wzięłam prysznic, ubrałam się i umalowałam. Śniadanie minęło nam w miłej atmosferze, tata Maćka okazał się tak jak przy pierwszym naszym spotkaniu bardzo miłym człowiekiem. Około godziny 11 do mojego chłopaka dzwoniła nie jaka Klaudia, która podobno dowiedziała się ,że jest w Wrocławiu i chce się z nim spotkać, gdy dziewczyna dowiedziała się ,że nie jest  on sam we Wrocławiu zaprosiła i mnie. Z tego co mi Maciek powiedział Klaudia to jego była miłość jeszcze za czasów gdy mieszkał tu. Maciek długo nalegał bym poszła z nim ale nie chciałam, chyba się czegoś bałam, ale sama tak naprawdę nie wiedziałam czego… Pojawiły mi się też myśli typu: „Co jeśli on poczuje znów coś do niej?” i inne tego typu, ktoś powiedział by że jestem głupia bo idąc z nim mogłam mieć wszystko pod kontrolą, ale tak to nie działa… Ufam mu i wierzę ,że mnie kocha, a po za tym on ma tyle fanek ,że w każdej chwili może mnie zdradzić ,tak więc bez zaufania do niego chyba bym już dawno oszalała. Przecież to ,że jest ona jego byłą nie znaczy ,że nie mogą mieć ,że sobą dobrych kontaktów i od czasu do czasu się spotkać. Tak więc zaraz po obiedzie mój chłopak udał się na spotkanie, choć z nów nalegał bym poszła z nim, ale pomogła mi mama Maćka, która wstawiła się za mną i powiedziała, że nie będę się nudzić, a po za tym będę jej potrzebna.
-Dziękuje Pani, że się pani za mnie wstawiła nie chciałam iść i im przeszkadzać a na pewno ta dziewczyna nie czuła by się tak swobodnie gdybym była tam, a tak to mogą sobie  w spokoju pogadać-powiedziałam wciąż smażąc rybę na dzisiejszą wigilie
-Nie ma za co, jesteś bardzo rozsądną osobą Wiki i widzę ,ze masz do mojego syna duże zaufanie mam nadzieję ,że on tego nie zmarnuję, wiesz jak Cię poznałam za czasów kiedy to się jeszcze przyjaźniliście wiedziałam ,że miedzy wami coś kiedyś będzie, po prostu wiedziałam- Kobieta znów posłała mi promienny uśmiech
-Cieszę się ze nasza przyjaźń tak się potoczyła… Właśnie ale ze mnie sierota zapomniałam Pani osobiście podziękować za to zaproszeniu na tą wigilie, naprawdę dziękuję z całego serca
-Wiki kochanie już od jakiegoś czasu traktujemy Cię z Ryszardem jak członka naszej rodziny i mam nadzieję ,że nas syn tego nie zaprzepaści-kobieta tak po prostu podeszła i zaczęła mnie tulić do siebie
-Nie spodziewałam się takich słów…- wyznałam ze łzami w oczach
Koło godziny 15 do domu wrócił mój chłopak, który to zaraz został zagoniony przez swojego ojca do rozkładania stołu. Z tego co wiem na wigilii oprócz nas mają być dziadkowie Maćka, który to przed 16 już się zjawili. Punktualnie o 17 zasiedliśmy przy wieczerzy wigilijnej ,oczywiście wcześniej odczytane zostało Pismo Święte i połamaliśmy się opłatkiem. Potem zaśpiewaliśmy parę kolęd i zaczęło się rozpakowywanie prezentów od „Gwiazdora”. Mama mojego chłopaka dostała perfumy i jakąś książkę kucharską bo podobno lubi gotować, Pan Ryszard dostał krawat i piórko wieczne, Pani Emilia dostała chustę i sweterek a Pan Leon podobnie jak Pan Ryszard krawat i przypinki do niego, ja ku mojemu zdziwieniu też dostałam prezenty a mianowicie prześliczny sweterek i wisiorek, pod choinką znalazło się coś dla mojego chłopaka, który to dostał t-shirt i jakąś tam grę na Xbox. Koło godziny 20 dziadkowie Maćka Pan Leon i Pani Emilia udali się do swojego domu, rodzice Maćka na rynek by wspólnie kolędować ,że wszystkimi a my oglądaliśmy Kevina.
-Kocie a ty jeszcze nie dostałaś prezentu ode mnie –szepną Maciek tuż nad moim uchem
-Nie? A myślałam ,że jeden z tych prezentów co dostałam był od Ciebie -powiedziałam patrząc na niego
-A widzisz… Mój czeka na górze na Ciebie słońce- powiedział i chwycił mnie za rękę prowadząc po schodach, wcześniej wyłączając telewizor
-W sumie to ja też Ci jeszcze nie dałam mojego-powiedziałam szukając prezentu w torbie
-To co na 3 wymieniamy się?- spytał mój chłopak
-Ok.
Po chwili wymieniliśmy się podarunkami, w moich rękach znalazła się malutka czerwona szkatułka w ,której była bransoletka z przywieszką M. a Maciek w swoim prezencie znalazł taki mini album naszych zdjęć tych za czasów przyjaźni i tych już gdy ,że sobą byliśmy.
-Ojej jest śliczna dziękuję-powiedział ,że łzami w oczach
-Ja też dziękuje, te zdjęcia są mega już wiem co będę zabierał na dłuższe wyjazdy
-Co ja bym zrobił beż Ciebie słońce?- spytał Maciek i lekko musną moje usta swoimi
-To samo co ja bez Ciebie… zwariowalibyśmy- powiedziałam i już na dłużej złączyłam nasze usta w pocałunku.
Na godzinę 24 wybraliśmy się na pasterkę na której prawdę mówiąc przysypiałam, po powrocie do domu zaraz poszłam do łazienki i wzięłam tam szybki prysznic, po mnie zaraz poszedł Maciek ale już nie wiem kiedy wrócił bo błogi sen był ode mnie silniejszy. 

                                                                                                                                                                  
Kochani już teraz pragnę złożyć wam najszczersze życzenia! Dużo zdrówka, miłości wygranych waszych ulubionych klubów i wszystkiego co sobie tylko za marzycie! Po prostu WESOŁYCH ŚWIĄT!!:)
Rozdział jak pewnie zauważyliście długi, ale chyba nie macie nic przeciwko? :>
A noi propo tego świątecznego bonu o, którym już wam pisałam:P 
Tak więc na następne rozdziały zapraszam:
24.12.2013r.
26.12.2013r. 
31.12.2013r. 
06.01.2014r.
W te dni będę publikowane bonusowe rozdziały:P Taki mały prezent ode mnie dla was!:)
Ale nie zapominajmy ,że w niedzielę rozdziały będą tak jak zawsze:P
A i jak nie które z was trafnie zauważyły rozdziały pisze sama... czemu? nie chce o tym mówić i z nikim się kłócić... Czasem tak jest w życiu ,że druga osoba  po dłuższym czasie co dopiero ukazuję swoje oblicze :C
No nic! Do zobaczenia 24!:P
Czytasz-komentuj proszę choć na święta wysilcie się co? :c
Lolkaa :-)

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 25

Mecz Skry z Resovią miał być ostatnim meczem w tym roku,tak więc parę dni temu skorzystaliśmy z okazji i między treningami Maćka  wybraliśmy się na zakupy po świąteczne prezenty. Tak więc prezenty mamy z głowy. Teraz mój chłopak jest na treningu, a ja zajmuję się Arkiem , który został przyprowadzony do nas przez Paulinę. Arek właśnie gra sobie w coś na xboxie, a ja przyrządzam mu upragnione nuggetsy. Po chwili chyba chłopczykowi znudziła się samotna gra bo dołączył do mnie i dzielnie pomaga mi w przyrządzaniu obiadu.
-Wiktoria a czy ty dostaniesz coś pod choinkę? bo ja byłem grzeczny a mamusia powiedziała ze jak jest się grzecznym to Mikołaj przychodzi... i mama obiecała pogadać z Mikołajem żebym dostał tego super robota myślisz ,że dostanę go?-spytał nadal dzielnie "krojąc" warzywa specialnym plastikowym nożykiem dla dzieci
-No pewnie ,że dostaniesz! Jesteś bardzo grzecznym chłopcem i Mikołaj na pewno do Ciebie przyjdzie,a po za tym jak mama obiecała z nim pogadać...-powiedziałam wciąż pilnując by nas obiad się nie przypalił
-A ty coś dostaniesz?
-Nie mam pojęcia... może Mikołaj o mnie nie zapomni co? -powiedziałam z uśmiechem
-Jeśli byłaś grzeczna tak jak ja to na pewno do Ciebie przyjdzie!-powiedział z tym swoim słodkim uśmiechem
-Zobaczymy, a teraz chodź umyjemy łapki i zabieramy się za jedzenie!- pomogłam małego Wlazłemu zejść z krzesełka na którym stał i razem udaliśmy się do łazienki by umyć ręce.
Równo o 13 mój chłopak wrócił z treningu a wraz z nim przyszedł Mariusz, który miał odebrać syna. Mariusz z Arkiem nie spędzili u nas wiele czasu gdyż spieszyli się bo dziś wieczorem wyjeżdżają na święta do Wielunia. My też spakowaliśmy się już wczoraj, tak więc Maciek zje tylko obiad i się przebierze i możemy jechać. Ja skorzystałam z okazji ,że Maciek je obiad zajęłam łazienkę gdzie wzięłam szybki prysznic i pomalowałam się. W samym ręczniku udałam się do sypialni po przygotowane wcześniej ciuchy jak i bieliznę i z nimi w ręku znów zajęłam łazienkę. Postawiłam na niebieskie rurki do tego bokserkę i sweterek. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze gdzie widniało moje odbicie które prezentowało się całkiem dobrze, zadowolona z efektu wyszłam z łazienki do której zaraz po mnie wszedł mój chłopak. Ja w tym czasie obeszłam całe mieszkanie sprawdzając czy aby na pewno wszystko wzięliśmy i czy po wyłączaliśmy nie które sprzęty z prądu.Naszych walizek nie było, tak więc Maciek pewnie je zniósł do auta w czasie gdy zajmowałam łazienkę. Po chwili już siedzieliśmy w aucie i jechaliśmy w długa drogę do Wrocławia. Mi zaraz się usnęło  bo ostatniej nocy nie mogłam spać gdyż zaczęłam obawiać się spotkania z jego rodziną , zawsze tam mam ze pod wpływem stresu nie mogę spać. Maciek obudził mnie gdy wjeżdżaliśmy do Wrocławia bym jak to powiedział "zdążyła się ogarnąć". Po jakiś 20 minutach parkowaliśmy auta pod jednym z domków jedno rodzinnych. Mi coraz bardziej zaczął udzielać się stres... chodź sama nie wiem czemu przecież znałam już dobrze mamę Maćka. Po chwili mój chłopak zadzwonił do drzwi, które to otwarły się i zostaliśmy wpuszczeniu do domu przez mamę Maćka.
-Wiktoria jak dobrze Cię widzieć słonko!- mówiła mama Maćka wciąż trzymając mnie w objęciach. Jak to musiało komicznie wyglądać... bo ona takiego nie wielkiego wzrostu a ja 1,78... no ale ważne ze miło zrobiło mi się aż na sercu. Po chwili i mój chłopak toną w objęciach matki.
-No rozbierajcie się dzieciaki! Wiktoria zaraz poznasz babcię która to dzielnie mi teraz pomaga w kuchni w przygotowaniach do jutrzejszej wigilii. Po chwili zostałam wprowadzona i oficjalnie przedstawiona jako dziewczyna Maćka babci a i zaraz udaliśmy się do salonu gdzie znajdował się dziadek mojego lubego przez którego podobnie jak i babcie zostałam wyściskana. Maciek udał się po walizki a ja dzielnie pomagałam w kuchni. Gdzie obie panie mnie zasypywały pytaniami ale mi to nie przeszkadzało.
-To Wiktoria co ty słonko chcesz robić po tych studiach?-spytałam "babcia" która na wstępie kazała mi tak na siebie mówić.
-Myślałam o założeniu własnego studia fotograficznego, jednak co swoje to swoje, ale też nie pogardzę pracą u kogoś-powiedziałam wciąż lepiąc pierogi
-No dobra mamo my już w Wiktorią sobie poradzimy a wy możecie się już zbierać bo tam tata pewno na kanapie usypia-powiedziała mama Maćka odkładając ostatniego pieroga.
-Dobrze dziecinko bo i ja już jestem zmęczona.
Po chwili już ich nie było. Mama Macka zaproponowała kolację na którą z chęcią przystaliśmy bo byliśmy strasznie głodni. Po zjedzeniu pysznej kolacji Maciek zaprowadził mnie na górę do swojego pokoju gdzie stały nasze walizki. Pokój był średniej wielkości z całą masą medali i trofeum przy ścianie stała szafa jaki i inne szafki w kącie biurko a na nim wieża a przy drugiej stronie ściany znajdowało się wielkie łóżko. Gdy oglądałam wszystkie nagrody mojego chłopaka a on sam szukał czegoś w torbie do pokoju weszłam...


                                                                                                                                                                   
Rozdział pisany na szybko w nocy dzisiaj... dlatego jest jaki jest... ogólnie mega mi się nie podoba:C Ale nie chciałam was zawieść więc napisałam wyszedł beznadzejny  do tego zdaję sb sprawę z literówek w nim błędów i interpunkcji ale już nie mam siły... ;/ Urwałam w takim momencie bo by wyszedł mega długi :p a zważając na późną porę pisania < jest 1:30> nie mam siły;/
A postanowiłam w święta zrobić wam bonus i w te dni rozdziały będą dodawane codziennie! :)
Mam nadzieję ,ze się cieszycie?
A noi po ostatnim rozdziałem pewnie "ktosiek" zaczął mnie hejtować dla wyjaśnienia... te komentarze zostały usunięte gdyż nie mam siły, ani czasu  nawet jak bym chciała nimi przejmować... Ostatnio i tak za dużo złego się u mnie dzieję by jeszcze szarpać sobie nerwy na coś takiego... Ale odpowiedziałam w kom. temu hejterowi i jak obiecałam ten rozdział dedykuje właśnie jemu!:)

Lolkaa:)

Liebster Blog Award

Po pierwsze nie spodziewałam się nominacji za co ogromnie dziękuję! :)
Miło jest wiedzieć ,że jednak komuś podoba się mój blog!:)
Tak więc DZIĘKUJĘ:*


PYTANIA 
1. Od kiedy siatkówka?
Siatkówka od nie dawna... a dokładnie coś od 2 lat :C Bardzo żałuje ,że tak późno odkryłam piękno tego sportu  :c ale lepiej późno niż wcale! :)
2. Za co kochasz siatkówkę?
Za co? hym za emocję za to ze siatkarze jak i siatkarki walczą do końca i nigdy się nie podają! Ale po za boiskiem też są wspaniałymi ludźmi co już nie raz udowodnili!:)
3. Ulubiony klub siatkarski?
Na pewno tym 1 ulubionym jest RESOVIA ale też kibicuję Skrze i JW ;)
4. Byłaś na jakimś meczu? Jeśli tak na jakim?
Nie stety nie byłam:C chodź mam blisko do Rzeszowa;/ ale nikt nie ma czasu by mnie zawieść :C ale pracuje nad tym:P
5. Co skłoniło Cię do założenia tego bloga?
Co? sama nie wiem... zaczęły się pojawiać w mojej głowie różne pomysły i stwierdziłam ,że czemu by ich nie przelać na bloga i się z wami nimi dzielić.:)
6. Jak wpadłaś do napisania tego opowiadania?
Jak sama nie wiem! heh :D Po prostu zaczęły się rodzić w mojej głowie pomysły i tak jakoś wyszło :P
7. Co sądzisz na temat Antigi jako trenera reprezentacji?
Sądzę ,że ten pomysł może wypalić! Odemnie nowy trener ma 100% poparcie i ja w niego wierzę!:)
8. Jakieś sporty oprócz siatkówki?
Dużo ich... lubię oglądać skoki, nożną, ręczną, biegi. Naprawdę jest tego trochę:P
9. Ulubiony siatkarz? 
Nie mam jakiegoś naj. każdego lubię i szanuję... ale takim wzorcem dla mnie jest na pewno Krzysiek Ignaczak. :)
10. Ulubiony siatkarz z zagranicy?
Ehh nie mam pojęcia dużo ich:P Paul Lotman, Johen Schops, Simon Tischer, Facuno Conte... i wiele, wiele innych :P
11. Masz zdjęcia z jakimiś siatkarzami? Jeśli tak to z jakimi?
Nie nie stety nie mam:C z takich gadżetów mam jedynie proporczyk Sovi<3 i piłkę z grafami Soviaków<3 
Ale pracuję by powiększyć  liczbę  gadżetów jak i wybrać się na mecz i zdobyć jakieś zdjęcia i autografy:P 


Nominuje:

Pytania:
1.Za co kochasz siatkówkę?
2.Ulubiony klub + ligi?
3.Co Cię odpręża?
4.Trenujesz coś?
5.Ulubiony klub w Orlen lidze?
6.Jak nie siatkówka to...?
7.Ulubiona pożycia w siatkówce?
8.Co sądzisz o wyborze Antigi?
9.Masz jakieś siatkarskie gadżety?
10.Ulubiony siatkarz/siatkarka?



Jeszcze raz dziękuje za nominację! :)
Pozdrawiam Lolkaa:)


sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 24

Minęły już 2 tygodnie odkąd mieszkam z nim. Ojciec się nie odzywa, jedyne tak jak obiecał pieniądze ,że sprzedaży mieszkania przelał na moje konto. Dzięki temu mogę sobie opłacić studia a i dołożyć coś Maćkowi do rachunków. Na początku mój chłopak burzył się na mój pomysł ale po wielu rozmowach zgodził się! A noi nie powiedziałam wam najważniejszego! O tuż mam pracę!! Uwaga, uwaga jestem oficjalną opiekunką nie jakiego Arkadiusza! Tak Paulina z Mariuszem za proponowali mi tą pracę i się zgodziłam.Na wypłatę nie mogę narzekać nawet na początku byłam zaskoczona taką sumą i chciałam by płacono mi mniej ale państwo Wlazły nie chce o tym słyszeć tłumacząc się ze Arek często zostaję u mnie za długo, przecież to świetny dzieciak dlatego ciesze się z tego ze mogę się nim opiekować. Maciek jak i cała Skra jest teraz w Rzeszowie gdzie dziś o 14 grają mecz. A ja punkt 14 zasiadam na moim vipowskim miejscu na kanapie. Mój chłopak ma wrócić z tego co wiem to jutro koło 5. Znając życie będzie odsypiał do późna całą podróż a ja razem z nim, gdy już wreszcie nie będę mogła spać pójdę zrobić śniadanie i oglądając tv. Taki już powstał nasz rytuał. Tak więc jak powiedziałam z chipsami w rękach o godzinie 14 znalazłam się przed tv. Maciek był w wyjściowej 12 ale ani razu nie wszedł na boisko... w sumie nie dziwię się trenerowi... Rzeszowianie są zbyt mocną drużyną by dawać sobie "pograć" tak młodemu zawodnikowi, pomimo ze Maciek jest bardzo zdolny i jego poziom gry jest naprawdę wysoki jak na taki wiek. Ale też wiem ,że gra przy boku Mariusza jest ogromną szansą dla niego z czego się bardzo cieszę. Mecz skończył się dla Bełchatowian korzystnie .. Jak ja nie lubię gdy Skra gra z Rzeszowem! Nigdy nie wiem komu kibicować! Od urodzenia była Resovia ale po przeprowadzce do Bełchatowa Skra okazała się też bardzo fajną drużyną, a po za tym gra w niej mój chłopak... Tak więc nie miałam faworytów tego meczu, z jednej strony Sovia z drugiej Skrzaty i mój chłopak... Mecz zakończył się coś o 18. Postanowiłam zrobić sobie kolację która może do najwykwintniejszych nie należała ale dla mnie kanapki są ok. Jak robię je dla nas to staram się je jakoś przy ozdabiać ale teraz dla siebie samej mi się nie chciało, tak więc zadowoliłam się tylko chlebem posmarowanym masłem i szynką. Koło 20 mój telefon zaczął wibrować co oznaczało przyjście sms był on od "Kochanie" tak jak się do myślacie był to Maciek
*Cześć Księżniczko! mam nadzieję ,że jeszcze nie śpisz? :) Mecz Cię chyba aż tak nie uśpił co? ;>
Mam dla Ciebie niespodziankę! Ale to już w domu. ;P Słodkich snów!:*
Po przeczytaniu tej wiadomości na moją twarz wkradł się uśmiech postanowiłam od razu odpisać.
*Hej no jeszcze nie śpię :P Genialny był! Chyba sąsiedzi się trochę na mnie wkurzyli bo nie raz za dużo krzyczałam! :/ No co...?! Jaką niespodziankę?! Chcesz żebym umarła z niewiedzy oczekując na Ciebie? :c 
Po odpisaniu udałam się od łazienki gdzie wzięłam długą kąpiel.Gdy woda zaczęła się robi chłodna zdecydowałam się opuścić wannę. Ciało owinęłam morelowym ręcznikiem a włosy spięłam w tak zwany "turban" i w takim stroju udałam się po moją piżamę za którą od dawna robiła Maćkowa koszulka. Jeszcze rzuciłam okiem na telefon gdzie widniała wiadomość znowu od mojego chłopaka.
*Hahaha aż tak krzyczałaś na nas? :D Oj może sąsiedzi nie będą tacy źli... Wytrzymasz zobaczymy się wcześniej niż myślisz :D A teraz do spania Księżniczko! :*
Zastanawia mnie to jego wcześniej niż myślisz...? Czyli co? Postanowiłam nic nie odpisywać tylko z "piżamą" w ręku udałam się do łazienki gdzie moje ciało osuszyłam ręcznikiem a włosy związałam w kitę. Nie była bym sobą gdybym o czymś nie zapomniała a mianowicie o zmyciu makijażu, który to właśnie zalewał całą moją twarz. Po starannym doprowadzeniu mojej twarzy do normalności wtarłam w ciało mój ulubiony oliwkowy balsam po czym zajęłam się rozczesywaniem i suszeniem włosów. Gdy już moje włosy były całkowicie wysuszone i zwiewnie opadały na moje ramiona postanowiłam jeszcze wymalować sobie paznokcie, po chwili moje paznokcie przybrało kolor lekkiej mięty. Zadowolona z mojego wyczynu wyszłam z łazienki. Zegar wskazywał godzinę 22:30 tak więc postanowiłam udać się spać. Zaraz oddałam się w krainę snów. Mój sen nie trwał długo bo obudził mnie szczęk przekręcanych kluczy w drzwiach, niemrawym jeszcze wzrokiem spojrzałam na telefon na którym widniała 23, to nie możliwe by był to Maciek, nie o tej porze. Zaczęłam panikować nie miałam pojęcia co zrobić. Nawet nie miałam czym się obronić... Żadnego przydatnego przedmiotu który mógłby posłużyć za "broń". Może to nie był najlepszy pomysł ale i tak nie miałam szans, postanowiłam udawać że śpię, chodź w głowię wypowiadałam wszystkie możliwe modlitwy jakie znałam. Nie minęło parę sekund a ów osobnik wszedł do sypialni, serce zaczęło mi walić jak oszalałe a w gardle powstała wielka gula chodź twardo udawałam że śpię. Po chwili materac ugiął się pod czyimś ciężarem i słychać było Cześć Księżniczko
Gwałtownie otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Maćka, który był zdziwiony że nie śpię. 
Nie wiele myśląc wtuliłam się w niego chodź ciągle cała drżałam.
-Myślałem że śpisz -powiedział z szokowany
-Spałam ale usłyszałam że ktoś w chodzi do mieszkania, nawet nie wiesz jak się przestraszyłam-powiedziałam wciąż tuląc się do niego.
-Księżniczko przepraszam...Jak zwykle nie pomyślałem!-Maciek kolistymi ruchami zaczął gładzić moje plecy.
-A mogę wiedzieć co ty tu robisz o takiej porze?-spytałam bo coodopiero uświadomiłam sobie ,że jego powinno tu jeszcze nie być
-A co nie cieszysz się? To jedna z części mojej niespodzianki. Karol jechał swoim samochodem bo jutro a dokładnie już za godzinę Ola ma urodziny i chce jechać do niej z prezentem i życzeniami. Do Bełchatowa jechał tylko po prezent który kiedyś tam kupił i po świeże rzeczy bo zaraz ma jechać do Warszawy, a ja skorzystałem z okazji i zabrałem się z nim. 
-O słodkie to że strony Karola-powiedziałam rozczulając się nad pomysłem Karola-No pewnie ,że się cieszę. że jesteś a i ty nie musiałeś się męczyć w tym autobusie i jesteś 100 razy szybciej
-To się cieszę że Ci się podoba taki obrót sprawy
-Kochanie to może ja Ci coś zrobię do jedzenia?-spytałam
-Nie nie rób sobie problemu jedliśmy na stacji hot-dogi, ja teraz skoczę pod prysznic i zaraz jestem ok.?
-Ok Maciek a co z tą drugą częścią niespodzianki?-spytałam zaciekawiona
-Dowiesz się za chwilę jak się umyję-Mój chłopak tylko chwycił swoje bokserki u udał się do łazienki.
Strasznie byłam ciekawa co takiego on wykombinował, nie mogąc usiedzieć w miejscu udałam się do kuchni gdzie zrobiłam sobie malinowej herbaty. Gdy zalewałam herbatę do kuchni wparował Maciek w samych bokserkach niby powinnam być już przyzwyczajona do tego widoku ale zawsze i tak robiło to na mnie ogromne wrażenie. 
-To co z tą niespodzianką? -spytałam opierając się o blat kuchenny 
-Bo wiesz kochanie nie długo święta noi... Noi dostaliśmy zaproszenie od mojej mamy. Ona wie że pokłóciła się z rodzicami i w ogóle chce Cię poznać, bo jak to stwierdziła znała Cię tylko jako moją przyjaciółkę a teraz jesteś moją dziewczyną i chce Cię poznać jako moją dziewczynę... Co ty na to?
-Maciek to miło że strony twojej mamy, ale czy to nie będzie kłopot? A po za tym czy ona wie że my no wiesz... że my razem mieszkamy?
-Kochanie spokojnie ona wszystko wie a po za tym przecież znacie się i widziałyście się nie raz przez ten rok naszej przyjaźni- powiedział i wtulił mnie w swoje umięśnione i jeszcze lekko mokre ciało
-Wiem ale i tak się denerwuję...
-Oj kochanie będzie dobrze! Czyli co zgadzasz się? 
-Tak zgadzam się-powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam
-To się cieszę-powiedział i pocałował mnie, nawet nie wiedziałam jak przez te 4 dni jego nie obecności brakowało mi smaku jego ust. 
-Mam nadzieję że nie wypadnę źle...
-Oj kochanie proszę Cię przecież ona Cię już zna... To co idziemy spać bo już po 24?
-Tak- powiedziałam i jako pierwsza udałam się do sypialni a za mną jak cień szedł Maciek.
Po chwili leżeliśmy w tuleni w siebie. Nie minęło jeszcze 5 min. a Maciek już spał jego klatka piersiowa równo miernie unosiła się do góry. Święta... jak ja mogłam o nich zapomnieć?! Jestem wdzięczna mamie Maćka za to zaproszenie bo nie wiem co ja bym w nie robiła... Przecież nie pojadę do rodziców skoro oni nie chcą mnie widzieć... Po chwili i mnie dopadło zmęczenie i udałam się już po raz 2 dziś w krainę Morfeusza.


                                                                                                                                                                 
Rozdział dziś dłuższy mam nadzieję że nie macie nic przeciwko?:D
No właśnie a wy co robicie w święta? Gdzie macie zamiar je spędzić? Byliście grzeczni i Mikołaj was odwiedził? Ja byłam bo do mnie przyszedł w piątek:D
Kochani zapominacie o komentowaniu co strasznie mnie boli... ten wasz brak szacunku dla piszącego... Ale wierzę że postaracie się to zmienić!:)

A noi jeszcze jedno zmieniłam w tym rozdziale troszkę styl pisania... Co o nim sądzicie? podoba się? jaki woleliście ten czy poprzedni styl? Kochani naprawdę liczę na wasze wskazówki!:)
Lolkaaa:)