sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 25

Mecz Skry z Resovią miał być ostatnim meczem w tym roku,tak więc parę dni temu skorzystaliśmy z okazji i między treningami Maćka  wybraliśmy się na zakupy po świąteczne prezenty. Tak więc prezenty mamy z głowy. Teraz mój chłopak jest na treningu, a ja zajmuję się Arkiem , który został przyprowadzony do nas przez Paulinę. Arek właśnie gra sobie w coś na xboxie, a ja przyrządzam mu upragnione nuggetsy. Po chwili chyba chłopczykowi znudziła się samotna gra bo dołączył do mnie i dzielnie pomaga mi w przyrządzaniu obiadu.
-Wiktoria a czy ty dostaniesz coś pod choinkę? bo ja byłem grzeczny a mamusia powiedziała ze jak jest się grzecznym to Mikołaj przychodzi... i mama obiecała pogadać z Mikołajem żebym dostał tego super robota myślisz ,że dostanę go?-spytał nadal dzielnie "krojąc" warzywa specialnym plastikowym nożykiem dla dzieci
-No pewnie ,że dostaniesz! Jesteś bardzo grzecznym chłopcem i Mikołaj na pewno do Ciebie przyjdzie,a po za tym jak mama obiecała z nim pogadać...-powiedziałam wciąż pilnując by nas obiad się nie przypalił
-A ty coś dostaniesz?
-Nie mam pojęcia... może Mikołaj o mnie nie zapomni co? -powiedziałam z uśmiechem
-Jeśli byłaś grzeczna tak jak ja to na pewno do Ciebie przyjdzie!-powiedział z tym swoim słodkim uśmiechem
-Zobaczymy, a teraz chodź umyjemy łapki i zabieramy się za jedzenie!- pomogłam małego Wlazłemu zejść z krzesełka na którym stał i razem udaliśmy się do łazienki by umyć ręce.
Równo o 13 mój chłopak wrócił z treningu a wraz z nim przyszedł Mariusz, który miał odebrać syna. Mariusz z Arkiem nie spędzili u nas wiele czasu gdyż spieszyli się bo dziś wieczorem wyjeżdżają na święta do Wielunia. My też spakowaliśmy się już wczoraj, tak więc Maciek zje tylko obiad i się przebierze i możemy jechać. Ja skorzystałam z okazji ,że Maciek je obiad zajęłam łazienkę gdzie wzięłam szybki prysznic i pomalowałam się. W samym ręczniku udałam się do sypialni po przygotowane wcześniej ciuchy jak i bieliznę i z nimi w ręku znów zajęłam łazienkę. Postawiłam na niebieskie rurki do tego bokserkę i sweterek. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze gdzie widniało moje odbicie które prezentowało się całkiem dobrze, zadowolona z efektu wyszłam z łazienki do której zaraz po mnie wszedł mój chłopak. Ja w tym czasie obeszłam całe mieszkanie sprawdzając czy aby na pewno wszystko wzięliśmy i czy po wyłączaliśmy nie które sprzęty z prądu.Naszych walizek nie było, tak więc Maciek pewnie je zniósł do auta w czasie gdy zajmowałam łazienkę. Po chwili już siedzieliśmy w aucie i jechaliśmy w długa drogę do Wrocławia. Mi zaraz się usnęło  bo ostatniej nocy nie mogłam spać gdyż zaczęłam obawiać się spotkania z jego rodziną , zawsze tam mam ze pod wpływem stresu nie mogę spać. Maciek obudził mnie gdy wjeżdżaliśmy do Wrocławia bym jak to powiedział "zdążyła się ogarnąć". Po jakiś 20 minutach parkowaliśmy auta pod jednym z domków jedno rodzinnych. Mi coraz bardziej zaczął udzielać się stres... chodź sama nie wiem czemu przecież znałam już dobrze mamę Maćka. Po chwili mój chłopak zadzwonił do drzwi, które to otwarły się i zostaliśmy wpuszczeniu do domu przez mamę Maćka.
-Wiktoria jak dobrze Cię widzieć słonko!- mówiła mama Maćka wciąż trzymając mnie w objęciach. Jak to musiało komicznie wyglądać... bo ona takiego nie wielkiego wzrostu a ja 1,78... no ale ważne ze miło zrobiło mi się aż na sercu. Po chwili i mój chłopak toną w objęciach matki.
-No rozbierajcie się dzieciaki! Wiktoria zaraz poznasz babcię która to dzielnie mi teraz pomaga w kuchni w przygotowaniach do jutrzejszej wigilii. Po chwili zostałam wprowadzona i oficjalnie przedstawiona jako dziewczyna Maćka babci a i zaraz udaliśmy się do salonu gdzie znajdował się dziadek mojego lubego przez którego podobnie jak i babcie zostałam wyściskana. Maciek udał się po walizki a ja dzielnie pomagałam w kuchni. Gdzie obie panie mnie zasypywały pytaniami ale mi to nie przeszkadzało.
-To Wiktoria co ty słonko chcesz robić po tych studiach?-spytałam "babcia" która na wstępie kazała mi tak na siebie mówić.
-Myślałam o założeniu własnego studia fotograficznego, jednak co swoje to swoje, ale też nie pogardzę pracą u kogoś-powiedziałam wciąż lepiąc pierogi
-No dobra mamo my już w Wiktorią sobie poradzimy a wy możecie się już zbierać bo tam tata pewno na kanapie usypia-powiedziała mama Maćka odkładając ostatniego pieroga.
-Dobrze dziecinko bo i ja już jestem zmęczona.
Po chwili już ich nie było. Mama Macka zaproponowała kolację na którą z chęcią przystaliśmy bo byliśmy strasznie głodni. Po zjedzeniu pysznej kolacji Maciek zaprowadził mnie na górę do swojego pokoju gdzie stały nasze walizki. Pokój był średniej wielkości z całą masą medali i trofeum przy ścianie stała szafa jaki i inne szafki w kącie biurko a na nim wieża a przy drugiej stronie ściany znajdowało się wielkie łóżko. Gdy oglądałam wszystkie nagrody mojego chłopaka a on sam szukał czegoś w torbie do pokoju weszłam...


                                                                                                                                                                   
Rozdział pisany na szybko w nocy dzisiaj... dlatego jest jaki jest... ogólnie mega mi się nie podoba:C Ale nie chciałam was zawieść więc napisałam wyszedł beznadzejny  do tego zdaję sb sprawę z literówek w nim błędów i interpunkcji ale już nie mam siły... ;/ Urwałam w takim momencie bo by wyszedł mega długi :p a zważając na późną porę pisania < jest 1:30> nie mam siły;/
A postanowiłam w święta zrobić wam bonus i w te dni rozdziały będą dodawane codziennie! :)
Mam nadzieję ,ze się cieszycie?
A noi po ostatnim rozdziałem pewnie "ktosiek" zaczął mnie hejtować dla wyjaśnienia... te komentarze zostały usunięte gdyż nie mam siły, ani czasu  nawet jak bym chciała nimi przejmować... Ostatnio i tak za dużo złego się u mnie dzieję by jeszcze szarpać sobie nerwy na coś takiego... Ale odpowiedziałam w kom. temu hejterowi i jak obiecałam ten rozdział dedykuje właśnie jemu!:)

Lolkaa:)

10 komentarzy:

  1. Cieszę się bardzo z tego maratonu ;) Fajnie, że rodzina Maćka tak przyjęła Wiktorię;>
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była tylko część taka... dalsze święta u rodziny Muzaj w następnym rozdziale bo już nie miałam siły i padałam na twarz... jak widać pisanie w nocy mi nie służy :c

      Usuń
  2. Świeeetny rozdział :D
    Czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny! podziw ze mimo tak później pory napisałaś takie coś!
    Nie dziwię się ze nie miałaś siły na dalsze cześci:P chodź zastanawiam się co ty tam mi wykombinujesz!:D Jeśli chodzi o ten bonus to jak najbardziej taaaakkkkkkk!<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) no jakoś wena mnie opuściła i codopiero w nocy się spiełam i go napisałam... ale jest trochu beznadzejny;/ ale nie chciałam was zawieść więc dodałam:x czy dobrze zrobiłam? nie wiem... no ale nic już nie zmieni:P
      Ciesze się ze podoba wam się tak ten pomysł:)

      Usuń
  4. Pewnie uznasz, że to hejt, czy coś, ja jednak mam zamiar Ci pomóc.
    Wiesz, że podstawą dobrego bloga jest interpunkcja, ortografia itp? No właśnie. Zauważyłam w niektórych miejscach, że zaominasz o przecinkach. Jeśli piszesz tekst w wordzie, to powinien Ci wyświetlać, gdzie, co i jak. Masz też kilka błędów m.in: 'nie które' pisze się razem, 'po wyłączaliśmy' też razem, 'nie wielkiego' tak samo. Często się też powtarzasz. Proszę, spróbuj popoprawiać to wszystko, bo od razu inaczej się czyta. Pozdrawiam i powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nie uznam tego za hejta:P Dziękuję:) Wiem ,że ten rozdział ma megaaaa błędów ale był pisany w nocy z soboty na niedzielę i nie miałam siły tego poprawiać :C Przepraszam!:)Ale dziękuję ,że to!;) I postaram się to zmniejszyć:)

    OdpowiedzUsuń