wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 27

Gdy się obudziłam od razu spojrzałam na wyświetlacz mojej komórki na którym wyświetlona była godzina, a mianowicie 6:34, gdy ujrzałam taką porę aż się zdziwiłam, że czuję się wyspana i rześka po mimo tam małej ilości snu dzisiejszej nocy. Spojrzałam na mojego chłopaka , który to spał na prawym boku dzięki czemu mogłam podziwiać jego spokojną pogrążoną we śnie twarz. Wiedziałam ,że już nie usnę gdyż energia aż promieniowała ode mnie. Wygodnie położyłam swoją głowę na poduszczę i zaczęłam rozmyślać o moim życiu, tak wiele przez te 2 lata się zmieniło… To już 2 lata znam Maćka… Jak to szybko zleciało, a od roku jesteśmy parą, kto by pomyślał ,że to tak szybko przeleci. Ja mam już 20 lat… Ja ,Wiktoria która jeszcze 2 lata temu przyjechała całkowicie zagubiona do Bełchatowa, jestem na 2 roku studiów, a niedawno je przecież zaczynałam… Maciek mój przyjaciel ,a teraz chłopak, a może dwa w jednym? Bo nikt przecież nie zna mnie tak jak on, on człowiek dzięki, któremu jeszcze się nie załamałam… Człowiek na widok którego serce mi przyspiesza po mimo ,że całkowicie mam go od dawana dla siebie… Człowiek za którym nie wyobrażalnie tęsknie gdy wyjeżdżaj z drużyną na mecz… Człowiek ,który jest dla mnie oparciem… Człowiek ,który jest moim szczęściem, moją wygraną w lotto. Po chwili moje myśli zeszły na inny tor, a mianowicie zaczęłam się zastanawiać co słychać u rodziców, czy w ogóle pomyśleli o mnie w te święta? Czy nie ciekawi ich jak spędzam te święta? Czy tak trudno jest zadzwonić i spytać się o to swoje dziecko? Tacie się nie dziwię… Ale mama? Osoba mi bardzo bliska która zawsze mnie wspierała i broniła przed surowymi krytykami ojca przejęła jego stronę? Jedna gorzka łza spłynęła z mojego prawego oka, sprawnym ruchem otarłam ją, koniec rozmyślania na takie smutne i zarazem ciężkie dla mnie tematy… Są święta, spędzam je z ukochanym chłopakiem i jego rodzina, która tak samo jest cudowna i jest się z czego cieszyć! Ogarnęła mnie wszech istotna nuda, tak więc zaczęłam opuszkami palców kreślić znane mi tylko wzory na klatce piersiowej mojego ukochanego, zabawa trwała w najlepsze, gdy on gwałtownie się poruszył i wpił się w moje usta czego się nie spodziewałam i kompletnie nie byłam przyszykowana.
-Osz ty brzydalu! Przyznaj się kiedy Cię obudziłam?- powiedziałam lekko podnosząc głowę by z góry spojrzeć w jego oczy
-Oj tam chyba aż taki brzydki to nie jestem co? A obudziłaś mnie dosłownie przed chwilką, a że tak nie winię się dalej bawiłaś to pojawił mi się taki mały plan, który bardo dobrze wypalił- powiedział mój chłopak z szelmowskim uśmiechem
-Nie dobry z Ciebie człowiek wiesz? –powiedziałam śmiejąc się
-Oj tam, Misia a czemu ty nie śpisz już?
-Bo jakoś nie mogę energia mnie rozwala od środka, a tak w ogóle to przepraszam nie pomyślałam ,że tym mogę Cię obudzić-powiedziałam ,że spuszczoną głową
-Skarbie dobrze ,że mnie obudziłaś bo bym całe życie przespał a tu taka ładna dziewczyna leży obok… a co do energii wiem jak ja dobrze spożytkować- powiedział to i gwałtownie wpił się w moje usta
Całowaliśmy się zachłannie by potem leżeć i umiarkowywać swój oddech, pojawiły się też inne pieszczony ale nic więcej, po pierwsze byliśmy jednak u jego rodziców a po drugie nie chciałam, tylko raz pozwoliłam na coś więcej Maćkowi… po prostu nie chciałam, a on chyba to szanował bo nie nalegał.
Leżeliśmy tak jeszcze z godzinę a gdy zegar wskazywał już 9:04 postanowiliśmy się zwlec z łóżka. Po śniadaniu udaliśmy się na rynek, który to z opowiadań rodziców Macćka miał być jeszcze piękniejszy niż w tamtym roku i podobno tak było, przynajmniej tak twierdził mój chłopak bo ja nie miałam jeszcze okazji być na Wrocławskim rynku w czasie świąt. Ludzie stali wokół szopki, śpiewali kolędy,można było wyczuć ta wspaniałą atmosferę. My na rynku spędziliśmy tylko 30 minut gdyż śnieg coraz bardziej zaczął spadać z nieba i robiło się coraz chłodniej. Przed powrotem do ciepłego domu postanowiliśmy jedna udać się podobno na najpyszniejszą kawę w całym mieście, przynajmniej tak twierdził mój chłopak. Gdy weszliśmy do kawiarni pierwsze co rzuciło mi się w oczy to piękne kremowe wnętrze które nadawało całemu pomieszczeniu ciepła i przytulnej atmosfery. Postanowiłam zdać się na gust mojego chłopaka co do napoju jaki pijemy i takim oto sposobem obydwoje delektujemy się naprawdę pysznym latte macchiato, muszę przyznać że Maciek miał rację w życiu takiego pysznego nie piłam. Gdy w spokoju piliśmy sobie kawę pogrążeni w rozmowie do naszego stolika przysiadła się beż jakiego kolwiek pytania blond dziewczyna, która to siadając przy lewym boku mojego chłopaka obdarzyła go całusem w policzek, mój chłopak na początku wydawał się zaskoczony,.ale po chwili to uczucie zniknęło z jego twarzy.
-O Klaudia a co ty tu robisz?- spytał mój chłopak
-A byłam na rynku i wpadłam na pyszną kawkę-powiedziała i zaczęła nie wiarygodnie szeroko szczerzyć się do MOJEGO chłopaka
-A to tak jak my, no właśnie poznajcie się, kochanie to jest Klaudia, Klaudia to jest Wiktoria moja dziewczyna
I cóż miałam robić, musiałam w wymuszonym uśmiechem na ustach udawać szczęśliwą na widok byłej mojego chłopaka, chodź sama zainteresowana nawet na taki gest nie była zdolna ,zajęta była ciągłym posyłaniem mi groźnego spojrzenia.
-Maciuś kochanie pójdziesz mi po kawkę taką jak lubię co? –zapytała tym swoim piskliwym głosikiem
-Nie ma sprawy, chcesz coś kochanie?- tu zwrócił się do mnie
-Nie dziękuję kawę jeszcze mam a na nic więcej nie mam ochoty-powiedziałam lekko się do niego uśmiechając, widziałam że dla niego samego ta sytuacja nie była łatwa, ale przecież ja do niego nie mam żadnych pretensji.
Z Klaudią siedziałyśmy w ciszy mierząc się spojrzeniami, póki to mój chłopak nie wrócił z kawą dla niej
-Weronika czy jakoś tam, ty byłaś siatkarką tak? Bo Maciuś coś mi tak wczoraj mówił-spytałam wbijając we mnie swoje ciemne tęczówki
-Po pierwsze Wiktoria, a po drugie tak byłam…
-No właśnie bo Maciek coś mówił jakaś kontuzja tak?
-Tak kontuzja przez którą już nie mogę grać…- ona chyba naprawdę uwielbiała sprawiać mi ból, bo nikt mi nie powie ,że nie były to słowa wypowiedziane nie świadomie
-A ja tak uważam ,że z każdej kontuzji da się wyjść tylko nie trzeba być zakochaną w sobie panienką, która to płaczę na widok złamanego paznokcia-
zabolało tak cholernie zabolało, przecież nigdy taka nie byłam… ba! Ja nigdy nie miałam na takie coś czasu, a ktoś taki jak ona, osoba która mnie nie zna śmie wyrabiać sobie o mnie opinie?! Ok. teraz zmieniłam się już nie jestem taka twarda jak w tedy kiedy grałam, ale to jest chyba spowodowane tym co w moim życiu się działa przez te 2 lata… Ale przecież ona wydawała opinie o tym jaka „podobno” byłam ja jeszcze grałam….
-Klaudia! Nie masz prawa tak mówić o Wiktorii nie znasz jej i nie wiesz co ona przeszła….-mój chłopak staną w mojej obronie
-Maciek chodźmy z stąd proszę- powiedziałam na tyle spokojnie na ile się dało to zrobić
-Czyli co nawet nie jesteś na tyle silna by mi coś powiedzieć?! Hahah wiedziałam jesteś żałosna- wszystko we mnie zaczęło się gotować
-Wiesz co masz rację… Jesteś pierdolona diwą ,której się wydaję, że wie wszystko i może wszystko a wiesz co ?! właśnie nic nie wiesz!!! Kurwa nic o mnie nie wiesz a wystawiasz o mnie jakąś pierdoloną opinie! Nie wiesz jak to przezywałam, nie wiesz co potem się działo… co robiłam by zapomnieć!! A ty śmiesz mi mówić ,że byłam zakochaną w sobie siatkareczką?! –nie wytrzymałam,nie czekając aż mój chłopak wyjdzie z osłupienia złapałam moją kurtkę i wybiegłam z kawiarni. Mój chłopak zaraz pojawił się koło mnie,ale dalej się nie odzywał. Chyba był w szoku, jeszcze takiej mnie nie widział, normalnie jestem spokojna, a jak już się denerwuję to nie aż tak… Ale od zawsze tak miałam… spokojna jestem do pewnego momentu, gdy ten moment u mnie mijał rozpętywało się piekło… Rzadko ono u mnie występowało, prawie w ogóle ale jak już się stało to byłam zdolna kogoś i pobić…
-Kochanie przepraszam za Klaudie. Nie wiem co się z nią stało-powiedział łapiąc mnie za rękę bym na chwilę przestała iść i mnie przytulił
-Nie mam do Ciebie pretensji przecież, a ona, ona chyba po prostu dalej coś do Ciebie czuję…-powiedziałam lekko się wykrzywiając
-W życiu Cię takiej nie widziałem
-I mam nadzieję ,ze więcej nie zobaczysz
-Skarbie chodźmy już do domu co? I tak już dziś dużo się wydarzyło
-Masz rajcę chodźmy-powiedziałam łapiąc go za rękę
W domu czekał na nas obiad po którym to rodzice Maćka mieli jechać do jakiejś cioci, my postanowiliśmy zostać w domu i coś pooglądać. Tak więc zaraz po obiedzie rodzice Maćka pojechali i mieli wrócić późną nocą. My w tym czasie wygodnie rozłożyliśmy się na kanapie i zaczęliśmy oglądać „Święty Mikołaj zaginął” Moja głowa spoczywała na Maćka torsie a nasze kończyny były ze sobą splątane.
-Kotuś a może byś coś zjadał bo przecież obiad też ledwo co tchnęłaś?-spytał spoglądając w moją twarz
-Nie, nie jestem głodna
-Kochanie nie przejmuj już się Klaudią....
-Nie mam takiego zamiaru, tylko po prostu muszę ochłonąć i mi do jutra przejdzie- powiedziałam i musnęłam jego prawy polik.

Cały wieczór upłynął nam na oglądaniu filmów, potem przygotowaliśmy kolację którą to zjedliśmy sami, gdyż rodziców mojego chłopaka wciąż nie było by potem umyci położyć się spać i oddać w piękną krainę snów.
                                                                                                                                  
No kochani pierwszy rozdział bonusowy w te święta już za nami!
Chciałabym wam życzyć: zdrowych, wesołych świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie najbliższych, bogatego gwiazdora wszystkiego co najlepsze!:) Korzystając z okazji chciałabym tu podziękować mojej imienniczce Justynie, która ostatnio bardzo mnie wspiera i wysłała mi dziś najlepsze życzenia ever!!! Noi Gabi! Mojej przyjaciółce za to ,że jest po prostu... Dziękuje Skarby:***
Rozdział dedykuję Tysi z tt, która wczoraj była mi bardzo pomocna:*
Bardzo dziękuję za dużą ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem i życzenia! Jesteście kochani! Mam nadzieję ,że dziś mnie też nie zawiedziecie i pojawią się jakieś komentarze co? :> Co byście chcieli by pojawiło się w następnym rozdziale? Piszcie w kom. naprawdę bardzo mi pomożecie w tym :)
Jeszcze raz Wesołych Świąt Lolkaa:)

12 komentarzy:

  1. Dziękuję, Justynko <3 cieszę się, że życzenia przypadły do gustu :)
    Rozdział był świetny *.*
    Klaudia mnie wkurzyła, no szmata i nic więcej :C
    Wiktoria niech się nią nie przejmuje, szmaty już tak mają :)
    Pozdrawiam i życzę spokojnej Wigilii :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo:*Tak bardzo mi przypadły do gustu*.*
      Dziękuję:**
      Tobie też i bogatego gwiazdora:)

      Usuń
  2. Świetny ;D Wesołych ;* Zapraszam do mnie na nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ,że Ci się podoba:)
      Dziękuję Tobie też:**

      Usuń
  3. Wcale się nie dziwnie, że tak zaragowała też bym tak zrobiła. Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sądzę ,że ja też;P
      Dziękuję i wzajemnie :**

      Usuń
  4. Hejka wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku rozdział świetny tylko ta suka Klaudia oby związek Muzaja i Wiki przetrwał wszystko ej ktoś wie jak założyć bloga z opowiadaniem bo chciałabym założyć pozdro. Wiki -Miki :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. No ciekawy rozdział, cos się działo;) zazdroszczę im śniegu na święta:( hehe xD szkoda ze u nas nie ma.. Wesołych Świąt jeszcze raz dla autorki i czytelniczek! no i dziękuje za dedykacje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się ,że Ci się podoba:)
      Ja też ubolewa nad brakiem śniegu:C nie czuć tej atmosfery no :((
      Prosze bardzo:** To ja dziękuję:****

      Usuń
  6. Swieeeetny! Ja wiedzialam ze z ta Klaudia jest cos nie tak. A Wiki jej dobrze odpowiedziala, bo wiem jak sie mogla czuc w takiej sytuacji. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń