sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 23

 Podróż co za nieszczęsna podróż.. Całą przepłakałam.. Na samym końcu usnęłam.. Nawet nie czułam kiedy Maciek przeniósł mnie z samochodu do domu.. Z tamtego dnia zapamiętałam tylko obelgi ojca, nawet mama mnie nie broniła.. Zawiodłam się na niej. Nawet powiedziałabym, ze bardzo się na niej zawiodłam.
Przebudziłam się około godziny 4.. Było ciemno zupełnie ciemno. Widać było tylko pojedyncze światła samochodów.. Jego oddech był bardzo spokojny. Gdy próbowałam zasnąć po zamknięciu oczu pojawił mi się obraz krzyczącego ojca wymachującego rękoma.. Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach, chciałam zachować się cicho. Trochę mi nie wyszło, bo Maciek zaczął się wiercić, wtuliłam się w niego. Poczułam perfumy i jego powolne i spokojne bicie serca. Przypomniałam sobie jak powiedział do mnie 'Czujesz jak bije to serce? Ono bije tylko dla Ciebie.'. Uśmiech pomimo łez pojawił mi się na twarzy.. Zaczęłam myśleć o wszystkich miłych chwilach przeżytych z atakującym. Nie wiedząc kiedy zasnęłam z powrotem.
Obudził mnie zapach świeżo parzonej kawy, który docierał do moich nozdrzy. Za oknem pochmurno i smutno, na dodatek padał deszcz. Pogoda nie zbyt fajna, ale przy boku takiego mężczyzny reszta nie ma znaczenia. Zostałam przywitana buziakiem w czoło i 'Cześć Kochanie, tu masz śniadanie.' po czym podał do stołu kawę i tosty z dżemem truskawkowym. Było bardzo smaczne, chyba najlepsze tosty jakiekolwiek jadłam. Pochwaliłam go, dałam buziaka w polik i poszłam do łazienki aby się odświeżyć.
Wszystko było normalne, ale gdy poczułam na swojej mokrej jeszcze skórze ciepłą dłoń Maćka moje ciało przeszły ciarki. Odwróciłam się do niego, patrzyłam mu prosto w oczy, gdy powiedział:

-Jesteś tak bardzo seksowna z tymi mokrymi włosami opadającym na Twoje ramiona i twarz- odgarnął je z twarzy.- Mam tak wielką ochotą zedrzeć z Ciebie ten morelowy ręcznik który masz na sobie- jego ręko zawędrowała na ręcznik.
- Stop!- złapałam za jego rękę, a nasze palce splotły się.- Mamy na to dużo czasu, niech to będzie wyjątkowe, ale nie przesłodźmy tego- pocałowałam go w usta.

Chciałam już odsunąć moje usta od jego, ale w tym momencie wpił się jeszcze bardziej. Podniósł do góry cały czas całując. Moje nogi oplotły jego talię. Całując namiętnie, przemieścił się do sypialni. Leżałam na łóżku, a on nade mną. Oderwał się od moich ust, ale tylko na chwilę. Jego ręce wędrowały po całym moim nadal mokrym ciele. Całował czule, ale namiętnie i energicznie. Przestał. Spojrzał w moje oczy i zapytał:

-Chcesz to zrobić teraz czy raczej chcesz poczekać?- w jego oczach można było zauważyć nadzieję na to, że odpowiem 'Tak, zróbmy to teraz.'.
-Przepraszam Cię, ale ja jednak wolę z tym poczekać- speszyłam się i zauważyłam smutek w oczach zwisającego nade mną Maćka.- Przepraszam jeszcze raz..- 'zepchnęłam' go z siebie i udałam się do łazienki aby się ubrać.

Usłyszałam tylko smutne słowa: 'Dobrze, nie ma sprawy. Poczekam.', kiedy zamykałam drzwi łazienki. Całe przedpołudnie spędziliśmy na kanapie. W ostatniej chwili przypomniało się Muzajowi, że rodzina Wlazłych zaprosiła go na obiad. Jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę.. Nie byłby sobą gdyby czegoś nie zapomniał. Cały on, ale właśnie to w nim kocham. To jego roztrzepanie.
W domu nastał chaos. Zaczęliśmy się szybko szykować, wpadaliśmy na siebie, przewracaliśmy krzesła. Wszystko co wpadło nam pod nogi leżało porozrzucane.. Już ogarnięci, wyszliśmy z domu i udaliśmy się do Mariusza i Pauliny. W drzwiach przywitał nas zdziwiony Mariusz.

-Ooo.. Cześć.- powiedział zdziwiony i dał buziaka w policzek a Maćkowi podał rękę.- Wejdźcie, Paulina zobacz kogo my tu mamy.- zza drzwi kuchennych wyłoniła się uśmiechnięta, ale jednak zdziwiona Paulina.
-Cześć Wiktoria.- dała buziaka w polik.-Co Ty tu robisz?- zapytała zdziwiona.- Przecież podobno się pokłóciliście.. Nie utrzymywaliście kontaktu ze sobą przez ostatnie kilka dni. Widzieliśmy smutnego, bez życia na treningach Maćka. Dlatego też go dzisiaj tu zaprosiliśmy, aby się dowiedzieć, bo wcześniej powiedzieć nie chciał- wskazała na Maćka.
-No przepraszam, ale nie miałem wtedy ochoty o tym rozmawiać. To był trudny okres w moim życiu. Ale teraz jest już coraz lepiej.- uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.
-Dobra powiecie nam to wszystko podczas obiadu, a teraz zapraszam do stołu.- wskazał Mariusz na drzwi do jadalni.

Udaliśmy się do jadalni. Stół był bardzo ładnie nakryty. Każdy element do siebie pasował, lśniące sztućce, błyszczące kieliszki.. Paulina zawołała Arka na obiad. Kiedy zauważył mnie w pomieszczeniu zaczął krzyczeć 'Wiiiktooooriaaaaaa'. Wszyscy się uśmiechnęli a ja wstałam od stołu i wzięłam małą kopię Mariusza na ręce. Zaczął mnie przytulać i całować. Gdy powiedział 'Śtlaśnie się za Tobą stęskniłem, wieś?' rozczuliłam się bardzo i powiedziałam 'Ja za Tobą też tęskniłam, ale cicho żeby wujek Maciek niem był zazdrosny, dobrze? Mogę na Ciebie liczyć?'. Wszyscy zaciekawieni co odpowie młody słuchali go bacznie. Odpowiedział 'Dobrze, będę cichutko, ani mru mru.. Ani słowa wujkowi.' Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, ja odstawiłam Młodego na podłogę i kazałam usiąść już do stołu. Przy obiedzie gadaliśmy o tym co się wydarzyło w ostatnim czasie.
Obiad był bardzo smaczny. Gdy już zjedliśmy, panowie udali się do pokoju z Arkiem w celu zabawy, a ja pomogłam Paulinie posprzątać. Szybko nam się posprzątać. Gdy już miałyśmy wychodzić, złapała mnie za rękę i powiedziała tylko:

-Pasujecie do siebie i to bardzo. Nie zmarnujcie tego przez głupią kłótnię jaka miała miejsce ostatnio. A teraz chodźmy.- uśmiechnęła się i udała do pokoju, w którym przebywali Mariusz z Maćkiem i Arkiem.

Młody od razu porwał mnie do zabawy. Zaproponowałam mu żeby poprosił wszystkich aby wzięli udział w zabawie. Bawiliśmy się w piratów. Było dużo śmiechu. Arek tak nas wszystkich wymęczył, a mnie już w szczególności i samego siebie również, że on zasnął na swoim łóżeczku, a my padliśmy na kanapę. Wtedy stwierdziliśmy z Muzajem, że my już pójdziemy. Ubraliśmy się, pożegnaliśmy i wyszliśmy z domu, z którego płynęła wielka miłość i radość. Gdy dotarliśmy do siebie ja postanowiłam zrobić sobie gorącą kąpiel. Relaks był mi w tym momencie bardzo potrzebny. Nalałam prawie pełną wannę gorącej wody, nalałam specjalnego płynu zapachowego i odprężającego do wody. Gdy już się zanurzyłam poczułam jak moje ciało się rozluźnia. Miałam ochotę nie wychodzić z wanny już na zawsze. W tym momencie wparadował do łazienki w samych majtkach Maciek. Zaczęłam się z niego śmiać.

-No i czego cieszysz tą puchę, co?- posłał mi uśmiech.
-A z Ciebie, głupku.- odpowiedziałam również uśmiechem.
-Głupku..? Jesteś pewna..?- zapytał.
-Tak jestem pewna..- spoważniałam.
-Nie radziłbym Ci..- również zrobił grobową minę.
-A to niby czemu..?- zapytałam z uśmiechem.
-A temu..- podszedł do wanny, pocałował mnie i rzucił się do wanny.

Woda z pianą była wszędzie, rozlana po całej łazience. Zaczęłam się głośno śmiać, bo Maciek mnie łaskotał. Po chwili przestał i spojrzał na mnie. Wiedziałam o co mu chodzi. Zgodziłam się, bo wiedziałam jak tego pragnie. Wyszliśmy z wanny. Ja zaczęłam sprzątać w łazience, założyłam na siebie tylko maćkową koszulkę Skry i majteczki ze słonikami. Maciek czekał opierając się o futrynę drzwi. Gdy już skończyłam umyłam ręce i wpadłam prosto w objęcia Muzaja. Przenieśliśmy się na łóżko, ja byłam usadowiona pod Maćkiem. Zaczął całować najpierw dekolt, ramiona aż dotarł do ust. W międzyczasie zdjęłam jego koszulkę, którą założył wcześniej, bo zrobiło mu się zimno i rzuciłam ja gdziekolwiek. Natomiast moja koszulka wylądowała na lampce nocnej. Przygryzając mu wargę powoli zsunęłam mu bieliznę nogami z bioder. Przygryzając mi lekko szyję zaczął pieścić moje piersi. Znowu zachłannie wpił się w moje usta po czym delikatnie wszedł we mnie. Początkowo jego ruchy były powolne, lecz z każdą minutą stawały się szybsze, a nasze oddechy coraz bardziej nierówne. Za chwilę oboje mieliśmy dojść. Przygryzłam mu szyję zostawiając czerwony ślad i mocniej wbiłam paznokcie w jego plecy robiąc nieznane wzory. Po chwili padł obok mnie ciężko dysząc. Ja również dyszałam ciężko. Był to mój pierwszy raz, Maciek był bardzo delikatny. Wiedział jak ma się zachować. Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy i się uśmiechnęliśmy.. Nasze oddechy prawie się unormowały, wtedy wpił się w moje usta jeszcze raz i na końcu przygryzł dolną wargę szepnął tylko na ucho 'Dziękuję Kochanie, byłaś boska'. Wstał i udał się do łazienki. Ja cały czas leżałam na łóżku zdziwiona, że ten pierwszy raz mam już za sobą, że był on właśnie z mężczyzną mojego życia. Uśmiechałam się głupio patrząc w sufit. Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku pomarańczowego. Patrzyłam w okno popijając napój. Nagle poczułam jak ręce Maćka oplatają moją talię. Szepnęłam mu 'Ja również Ci dziękuję. Jesteś wspaniały' i musnęłam go lekko w usta udając się już do łóżka. Podążał za mną. Położyliśmy się i jeszcze chwilę rozmawialiśmy. Później oboje padliśmy w objęcia Morfeusza.

____________________________________________________________________________________________

Mam nadzieję, że rozdział się podobał ;). Na specjalną prośbę Justyny zamieściłam scenę +18. Jak pisałyśmy ze sobą to powiedziałam, że padnę śmiechem pisząc to. Zdziwiłam się, bo tak nie było. Naprawdę. Jestem i Wy też możecie być ze mnie dumni ;). Nie zapominajcie o komentarzach..!
CZYTAM=KOMENTUJĘ ;Dpozdrawiam Asia ;* 



Mam nadzieję ,że Asia się nie obrazi. Kochani to już pewne zaraz po zakończeniu tego bloga powstanie nowy.:) Wczoraj wieczorem pojawił się pomysł by był on o polskich skoczkach narciarskich:) Co wy na to? :P

niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 22


Gdy się obudziłam ręką Maćka oplatałam delikatnie moje talię. Spojrzałam na zegarek 2:57 super pomyślałam i delikatnie wyswobodziłam się z jego uścisku, by potem udać się do kuchni. Na szczęście Maciek w swojej lodówce miał sok pomarańczowy-mój ulubiony, szybko nalałam sobie go i po chwili delektowałam się pomarańczową cieczą. ,myślałam co dalej przecież nadal go kocham, ale z drugiej strony już raz mnie skrzywdził.... a po za tym ojciec. Mój drugi i chyba największy problem...
W cale nie chciało mi się spać, dolałam sobie tylko soku i udałam  z nim w dłoni na balkonie. Bełchatów tak ślicznie wyglądał o tej porze, tak nie winie. Około 3:30 kładłam się z powrotem do łóżka, ale zrobiłam to tak nie taktownie ,że prawym łokciem uderzyłam Maćka w twarz. Po chwili chłopak obudził się z wielkim grymasem bólu na twarzy
-Kochanie przepraszam.... nie chciałam-powiedziałam z miną zbitego psa
-Nic się nie stało, dlaczego nie śpisz?-spytał zaspany
-Bo jakoś nie mogę...-powiedziałam,że spuszczoną głową
-Jak chcesz mogę iść na kanapę....
-Nie!! to nie o to chodzi zostań! Po prostu nie wiem.... nie wiem co dalej z moim życiem-łzy samowolnie zaczęły wypływać z moich oczu
-Ciii kochanie nie płacz! Jak bym ja nie zachował się jak palant nie było by tego wszystkiego i najważniejsza osoba w moim życiu by przez zemnie nie płakała... Księżniczko to ja przepraszam...-powiedział dalej tuląc mnie do piersi
-Maciek ale co dalej? Ja nie wiem co dalej z moim życiem...-powiedziałam dalej płacząć
-Kochanie dobrze wiesz ,że chciałbym byś tu wróciłam, ale nie chce naciskać nie chce żebyś robiła coś na wzgląd na mnie...
-Maciek... kocham cię -powiedziałam i lekko go pocałowałam,chyba był zdziwiony taką postacią rzeczy...
-Ja ciebie też księżniczko-powiedział i jeszcze bardziej z mocnił uścisk-Chcesz pogadać?
-Nie śpijmy.... Maciek wiesz ,że moi  rodzice nie wiedzą że tu jestem? I nie ważne jaką decyzję podejmę muszę tak wrócić....
-A podjęłaś decyzję?-spytał patrząc mi w oczy
-Jednego jestem pewna Kocham cię... ale Maciek ja nie mam pracy już.... mieszkanie lada dzień będzie sprzedane a bez ojca pieniędzy nie skończę studiów.
-A jeśli powiem ,że Ci pomogę? Mógł bym ci to nawet z finansować ale już za dobrze Cię znam...
-Nie wiem...
-Poszukamy Ci nowej pracy a mieszkać będziesz u mnie dobrze?
-Chce, Maciek chce ale nie chce być twoim ciężarem....
-Ale za to jakim słodki ciężarem będzie.... Skarbie nawet się nie wygłupiaj!-powiedział i lekko pocałował mnie w skroń
-Na pewno?
-Na pewno
-Czyli co jutro jadę do Rzeszowa po rzecz i gówno mnie obchodzi zdanie ojca i to ze mnie wyklnie czy co tam zrobi!
-Mała po prawka jedziemy! jutro jest sobota mam wolne a po za tym nie zostawię cię z tym samej-powiedział i lekko pocałował mnie
-Kocham cię-powiedział leżąc i tuląc się do niego
-Ja ciebie też mała, śpijmy bo jutro pobudka o 5 rano
-Tak jest! W sumie to mamy jeszcze tylko godzinę snu...
-Będzie ciężko ale damy radę Dobranoc Skarbie-dostałam jeszcze całusa na dobranoc i Morfeusz porwał mnie w swoje ramiona.
Dokładnie godzinę później byliśmy już na na nogach ja ubrałam się w to samo w czym byłam wczoraj i po zjedzonym śniadaniu które ja sama w większości zjadłam, ponieważ nie jadłam obiadu ani kolacji wczoraj udaliśmy się w podróż do Rzeszowa.Gdy pojawił się znak "Rzeszów" zaczęłam mieć obawy do tego jak ojciec zareaguje.... Maciek mnie pocieszał i mówił ze będzie dobrze ale sam chyba się bał.
Podjechaliśmy pod średniego rozmiaru domek jedno rodziny i powoli wyszliśmy z auta, miałam swoje kluczę więc nimi otworzyłam drzwi.
-Jest tu kto?-wykrzyknęłam znajdując się jeszcze w korytarzu
-W salonie! gdzieś ty była dziewucho!-Ohoo tatuś zaczyna!
 W szybkim tempie on jak i matka znaleźli się w miejscu gdzie ja i Maciek przebywaliśmy
-Poznajcie....
-Gówna mnie obchodzi kto to jest! Domyślam się,że pewnie to twój ten fagas... nie myślałem ,że jesteś aż tak głupia! Czyli co wybrałaś już?! Żadnej koleżanki nie było!! Pewnie byłaś u niebo co?! No ile razy już mu dałaś dupy?! Co a może już cię zaciążył co?! Wiesz co nie obchodzi mnie już twoje życie! Bierz swoje manele i wypad do niego!
Szybko złapałam Maćka za rękę i udałam się z nim na górę po moje rzecz. Prawie żaden z kartonów nie był jeszcze rozpakowany tak więc Maciek zaczął je znosić a ja pozbierałam jeszcze nie które rzeczy i opuściliśmy dom moich rodziców. Gdy tylko odjechaliśmy z posesji wybuchłam płaczem,Maciek mnie pociesza i mówił że będzie dobrze ,ale ja po prostu tak musiałam wyładować te wszystkie emocję....

Dzień dobry Kochani!
Pod ostatnim rozdziałem martwiliście się co będzie... że związek na odległość nie wyjdzie im na dobre, tak jak uprzedzałam ten rozdział wszystko wam wyjaśnił:)
Nie ubłaganie zbliża się koniec tego bloga... ale najbliższy miesiąc jeszcze będziemy z wami:")
Jest pomysł by powstał nowy blog, wystarczy tylko oddać swój głos w ankiecie!:P
Czy będę go prowadzić sama czy z kimś innym a może z Asią o co często pytacie nie wiem...:"C
Z chęcią dalej bym współpracowała z Asią ale to od niej zależy... W najbliższym czasie postaram się z nią o tym porozmawiać:)
Pozdrawiam Lolkaa:)

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 21

Jestem już u rodziców od trzech dni. Na początku pierwszego dnia ustaliłam, że studia zostają te same. Nie zmieniam ich i już. Będę sobie dojeżdżać. Po pierwsze nie chcę żebym studia ukończyła tylko poprzez znajomości taty tylko przez moją ciężką pracę. Każdy dzień wygląda tak samo. Pobudka, poranna toaleta, śniadanie, którego nie chcę ale mama mi wmusza, bo niby bardzo schudłam, jakoś ja tego nie widzę..
Po śniadaniu zawsze idę do pokoju siadam na parapecie i patrze w okno, na wszystkich ludzi, którzy są uśmiechnięci, którzy są zakochani. Jest mi wtedy tak smutno.. Przypominają mi się wszystkie chwile spędzone z Maćkiem, wszystkie pocałunki i objęcia, w których czułam si bezpiecznie. Wtedy mama przychodzi i mnie przytula i siedzimy tak bez słowa. Później ja idę do łazienki się ogarnąć. Odpalam laptopa i przeglądam różne strony. Czasami też wyjdę na spotkanie z koleżankami, ale wolę posiedzieć w domu. Oglądam telewizję i objadam się słodyczami...
Ogólnie jestem bez życia tutaj. Cały czas czekam na telefon od Niego, ale kiedy już dzwoni, boję się odebrać. Dostaję miliony sms'ów o treści 'Gdzie jesteś? Czemu nie odbierasz? Odezwij się. Kocham i przepraszam za wszystko.' Rozklejam się wtedy.. Łzy lecą mi po polikach strumieniami.

Postanowiłam zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Bez obiadu i oznajmiania rodzicom gdzie idę udałam się na spacer. Chodziłam bez celu z słuchawkami na uszach. Leciała klasyka polskiego rocka- Dżem. Uwielbiam ten zespół, czasami żałuję, że nie żyłam w tych czasach, w czasach jego twórczości. Teksty, które były tak bardzo prawdziwe uzupełniał charyzmatyczny głos Ryśka, tworzyło to idealne połączenie. W dzisiejszych czasach nie znajdzie się już takich głosów. A w teledyskach świecą tylko gołymi cyckami i dupami.

Chodziłam i chodziłam. Mijałam ludzi szczęśliwych i zakochanych, ale także smutnych. Skapitulowałam gdy zobaczyłam małżeństwo z dość długim stażem, jak bardzo się kochają . Poleciała mi łza po poliku i prawie zamarzła na tym mrozie. Wpadałam niechcący na jakiegoś chłopaka. Przewróciliśmy się oboje. Ja leżałam na nim, poczułam się niezręcznie. Szybko wstałam przeprosiłam i pomogłam mu wstać. Zamieniliśmy kilka słów i odeszliśmy, każde w swoją stronę. Myślałam o tym co się stało, ale ciszę zakłócił mi dźwięk telefonu. Pomyślałam 'Pewnie znów Muzaj dzwoni', pomyliłam się była to mama, ale nie miałam ochoty rozmawiać z nikim więc nie odebrałam, ale żeby się nie martwiła wysłałam jej sms żeby się nie martwiła i że już wracam.

Szłam oczywiście jak najdłuższą drogą powrotną. Gdy weszłam zostałam zasypana stosem pytań typu 'Gdzie byłaś? Czemu nie odbierałaś? Obiadu nie zjadłaś, na pewno jesteś głodna Martwiliśmy się o Ciebie. Czemu nie powiedziałaś, że gdzieś idziesz?'. Odpowiedziałam tylko 'Niepotrzebnie się martwiliście, byłam na długim spacerze. A nic nie mówiłam, bo i tak byście mi zabronili gdziekolwiek wyjść' po czym zamknęłam się w pokoju na klucz. Siedziałam i myślałam co dalej. Miałam wielką ochotę pojechać do Bełchatowa żeby zasmakować tych Jego malinowych ust i wrócić z powrotem. Myślałam co mogłabym wtedy powiedzieć rodzicom. Kiedy już wymyśliłam co powiem to uświadomiłam sobie, że nie mam transportu. Pociąg lub autobus, ale trochę się boję. Tyle się teraz mówi o kieszonkowcach, gwałcicielach i nie wiadomo co jeszcze. Przypomniało mi się, że brat mojej koleżanki miał dzisiaj jechać do Bełchatowa do dziewczyny. Chyba jedyne wyjście. Złapałam zaraz za telefon i zadzwoniłam do koleżanki i poprosiłam o numer do jej brata. Gdy odebrał przedstawiłam się i przedstawiłam swoją prośbę, oczywiście powiedziałam, że za paliwo oddam. Powiedział, że mam szczęście, bo właśnie się szykuje. Oczywiście się zgodził i powiedział, że mam 15 minut i jest pod moim domem. Poprosiłam go żeby poczekał na mnie ulicę dalej. Nie chciałam aby rodzice się domyślili, że coś jest nie tak.
Przebrałam się, umalowałam i uczesałam. Wzięłam torbę i powiedziałam rodzicom, że idę do koleżanki i nie wiem kiedy wrócę. Niestety musiałam ich okłamać a tego NIENAWIDZĘ, ale teraz zrobiłam to dla swojego dobra. Szybko pobiegłam na umówione miejsce. Czekałam jeszcze ok. 5 minut.
Nareszcie przyjechał. Wsiadłam, przywitałam się i podziękowałam za jego pomoc, która jest dla mnie ważna. Czas umilała nam muzyka z radia, na początku siedzieliśmy bez słowa, a ja myślałam czy dobrze robię, czy on mnie przyjmie. Później Kacper, bo tak ma na imię, zapytał się czemu to takie pilne. Odpowiedziałam, że tu chodzi o faceta, ale nie opowiedziałam mu całej historii. Stwierdziłam, że nie wszyscy muszą o tym wiedzieć. On opowiadał o tym, że jedzie na urodziny do swojej dziewczyny, a tak właściwie do narzeczonej. Są już ze sobą 3 lata i planują ślub na następny rok. Pogratulowałam mu. Droga minęła nam na rozmowie, dojechaliśmy w niecałe cztery godziny. Zapłaciłam za paliwo podziękowałam i rzuciłam 'Może jeszcze się spotkamy, a teraz jedź ostrożnie żeby Twoja dziewczyna widziała Cię całego i na swoich urodzinach, a nie martwego i w trumnie. Jeszcze raz dziękuję, a teraz spadam'. Zamknęłam drzwi i spojrzałam na zegarek, była 20. 48. Czyli powinien być w domu. Od razu udałam się pod jego mieszkanie.
Gdy doszłam miałam chwilę zwątpienia, widziałam, że jest na pewno w domu, bo światło się świeci. Ale zaraz pojawiło mi się w głowi tysiące myśli 'A co jeśli jest u niego jakaś dziewczyna, jeśli znalazł już sobie nową? Nie no bez sensu, gdyby miał to nie pisałby, ze mnie kocha'.

Udałam się do drzwi i zadzwoniłam. Czekałam i czułam jak moje serce przyspiesza rytmu. Długo nie otwierał więc postanowiłam zadzwonić po raz drugi. Usłyszałam wtedy 'Już idę, pali się czy coś?!'. Otworzył drzwi i stanął jak wyryty. Widziałam jak w jego oczach zapaliły się dwa węgielki..

-Przepraszam Cię bardzo, nie powinnam wyjeżdżać i Cię o tym nie informować, ale byłam pod wpływem emocji. Złych emocji. Byłam zła na Ciebie za to jak mnie potraktowałeś.- wypowiedziałam na jednym tchu, a on nadal nic nie mówił- Proszę wpuść mnie do domu i pozwól zasmakować Twoich ust, przez próg nie będziemy tego robić.- wpakowałam się do korytarza.
Zaczęłam go całować, powoli lecz namiętnie. Jedną ręka objął mnie w pasie, a drugą błądził po moim tyłku. Moje obie ręce oplotły jego szyję. Czułam się wtedy jak w niebie. Chciałam żeby ta chwila nigdy się nie kończyła. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, a nasze nierówne oddechy po chwili się unormowały. Przerwałam ciszę.

-Teraz mogę spokojnie iść.- zwróciłam się ku wyjściu- Pa, kocham Cię- złapałam za klamkę, a na drugiej dłoni poczułam ciepłą dłoń Maćka.
-Nigdzie nie idziesz, nie pozwolę żebym stracił Cię po raz drugi- przyciągnął do siebie- Zostajesz tutaj i koniec. Zdejmuj kurtkę i chodź- wykonałam rozkaz i poszłam tam dokąd mnie zaprowadził.
Zrobił mi herbaty, bo widział jak trzęsłam się z zimna. Po przyniesieniu herbaty usiadł koło mnie bez słowa i przytulił do siebie. Z bezsilności zaczęłam płakać. Wtedy on przytulił mnie jeszcze bardziej. Po wylaniu hektolitrów łez uspokoiłam się i byłam zdolna do wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa. Opowiedziałam mu gdzie byłam przez te ostatnie dni co robiłam i co postanowiłam z rodzicami. Zaczął mnie przepraszać za tamten wieczór,że było mu strasznie głupio, że był pod moimi drzwiami, ale nie otworzyłam, że dzwonił, ale ja nie odbierałam. Spojrzałam na zegarek i poprosiłam aby odwiózł mnie do jakiegoś hotelu. Wtedy wybuchł złością i powiedział:

-Pogrzało Cię ? Zostajesz u mnie, nie pozwolę Ci spać w jakiś hotelach..
-Przestań, nie chcesz to nie, sama pójdę- powiedziałam oburzona- Nie chcę Ci robić kłopotu-spuściłam głowę.
-Jaki kłopot ? Kochanie, żaden kłopot tylko sama przyjemność.
-Dziękuję Ci bardzo, kochany jesteś- musnęłam go po ustach zostawiając u niego niedosyt pocałunku i udałam się do łazienki.
Myłam się w prysznicu myśląc o tym wszystkim. Oczywiście musiałam użyć jego żelu pod prysznic. Pachniałam jak on i cały czas czułam jakby stał za mną. Owinęłam
uśmiechnął  się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. 
-Kochanie..- przedłużyłam.- Musisz mi dać swoją jakąś koszulkę, bo nie mam pidżamy- posłałam mu uśmiech.

-No to chodź do pokoju to Ci dam- się również i poczekał aż pójdę pierwsza.
Widziałam jak na mnie patrzył, widziałam ja na niego działam. Byłam wtedy jego obiektem pożądania. Czułam, że miał ochotę na coś więcej, ale musi z tym poczekać. Założyłam jego siwą koszulkę, która sięgała mi przed kolano. Później on poszedł się myć. Stwierdziliśmy, że jest już bardzo późno (Była już 23.27!) i od razu poszliśmy do łóżka. Spać poszliśmy oczywiście. Objął mnie a ja wtuliłam się w niego jeszcze mocniej. Zaraz po tym oddaliśmy się w objęcia Morfeusza.

________________________________________________________________________________



OGŁOSZENIA PARAFIALNE..! ;d





1. Chciałabym podziękować Justynie za te miłe słowa pod ostatnim rozdziałem. Bodajże był to rozdział 18 ;). Nie musisz dziękować, beze mnie ten blog funkcjonował bardzo dobrze, nie wiem czy nie lepiej ;c.

2. Dziękujemy za komentarze, jest ich coraz więcej. Dzię – ku – je – my ! <33
3. Dziękujemy również za miłe słowa zawarte w komentarzach ;3
4. No i chyba co najważniejsze. Ostatnio nie chcieliście sielanki tak więc jej nie było. Ale pod 19 rozdziałem widziałam, że chcecie aby ona wróciła. Nie wiem czy Was tym zadowoliłam ale obróciłam zwrot akcji o 360 stopni. Wiem, że Justyna będzie zła, bo nie będzie miała pomysłu co dalej zrobić ;d. PRZEPRASZAM kochanie ;*

5. A teraz coś nie związane z blogiem, ale nadal z siatkówką ;). Co sądzicie o wyborze Antigi na selekcjonera ? Czy to dobry wybór PZPS ? Przekonamy się niedługo ;). Ja jak na razie nie mam zdania xd.
6. No i nie zapomnijcie o komentarzach, bo zazwyczaj jest tak, że po pochwaleniu kogoś ten ktoś już tego ni robi ;d. Mam nadzieję, że Wy tacy nie jesteście xd

CZYTAM=KOMENTUJĘ ;d Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli Asia ;3 '

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 20

Gdy się obudziłam zegarek wskazywał godzinę 6:30 przewracałam się z boku na bok,nie mogłam usnąć do tego moja kanapa jest diabelsko nie wygodna.... Po pół godzinnej walce ze snem skapitulowałam, postanowiłam udać się do łazienki, nawet nie było tak źle, na pewno wyglądałam lepiej niż wczoraj, po szybkim prysznicu nałożyłam sobie lekki makijaż i udałam się do kuchni by przygotować coś na śniadanie. Postanowiłam udać się do piekarni po świeżę pieczywo dla rodziców na śniadanie. Sprawiłam się bardzo szybko i już po 10 min byłam w mieszkaniu. Przygotowałam śniadanie, zaparzyłam świeżej herbaty dla mamy a dla ojca kawę i po zostało mi tylko czekać aż wstaną. Tak jak się spodziewałam po niecałych 15 min. rodzice już zjawili się w kuchni. Tata badał mnie wzrokiem a mama posyłała mi pokrzepiający uśmiech. Od razu przez głowę przeszła mi myśl Oho coś się kroi.
-Podjęliśmy decyzję- powiedział ojciec-wracasz z nami do Rzeszowa, a studia ci załatwimy jeszcze wczoraj gadałem z moim kolegą i jestem w stanie załatwić Ci studia nie będziesz musiała chodzić nic.
-Stanisław powinieneś zapytać też ją o zdanie...-Rzekła mama
-A co ja mam niby robić w domu? Nie boicie się ,że znowu zacznę imprezować? Że znowu przyniosę wam wstyd... ?
-Załatwię Ci posadę gdzie tylko będziesz chciała, wiesz przecież że mam takie możliwości
- Dobrze... zgadzam się, A co z mieszkaniem?
-Zgadzasz się?!- wykrzyczał zdziwiony ojciec
-Co zdziwiony? Czyżbyś myślał ,że twoja córeczka się nie zgodzi? Ze tak łatwo nie będzie? Otóż tatusiu nie zmieniłam się, ale nie mam pomysłu na życie więc się zgadzam.... Ale powtarzam pytanie Co z mieszkaniem?
-Mieszkanie sprzedamy... jest twoje więc pieniądze pójdą w całości na twoje konto.
-Tak się cieszę córeczko-powiedziała mama tuląc się do mnie
-Ja chyba też mamo.... jedzmy-powiedziałam i wgryzłam się w moją bułkę z serem i szynką
Po zjedzonym śniadaniu mama poszła szykować się w łazience a ja z tatą ogarnialiśmy po śniadaniu.
-Cieszę się ze zmądrzałaś.... Studia masz załatwione już nawet jest możliwość ,że w ten rok skończysz całe,a o pracę się nie martw tylko muszę wiedzieć gdzie mam popytać.
-Dobrze zastanowię się i dam Ci odpowiedź-powiedziałam pochmurnie
Rodzice udali się na spacer a ja zostałam sama ,że swoimi myślami. Co ja takiego robię ,że swoim życie? Powiedzieć Maćkowi ,że wyjeżdżam? Ale po co? Co ja będę tam robić?
Nie wiem... nic nie wiem ale też nic mnie tu nie trzyma wielke love story się skończyło....
Postanowiliśmy a raczej ojciec postanowił ,że jutro z rana wyjeżdżamy, nie sprzeciwiałam się bo nie było sensu... dalsze moje przebywanie w Bełchatowie niczemu nie służy. Tak więc po południu zaczęło się wielkie pakowanie na szczęście miałam wszystkie pudła w których przywiozłam to wszystko... Ojciec pakował wszystko z salonu, mama postanowiła wykorzystać resztki z lodówki aby nie zostało tam nic i zrobić obiad a ja zajęłam się szafą. Wszystko miałam już prawie z niej spakowane gdy natrafiłam na żółto-czarny materiał z numerkiem 9. Rozpłakałam się... tak po prostu trzymałam koszulkę w rękach i płakałam, pamiętałam jak dziś ten przegrany zakład, po którym ubieranie na mecz tej koszulki zapadło mi w zwyczaj.
Przez głowę przeleciały mi te wszystkie chwilę... Najpierw przyjaźń potem coś więcej... pierwszy pocałunek, to jak mnie tulił przed snem wszystko... Z tego letargu wyrwał mnie głos mamy wołającej na obiad, szybko udałam się do łazienki i przy po mocy kosmetyków zatuszowałam  to ,że płakałam. Szybko zjedliśmy obiad i wróciliśmy do pakowania. Koło 23 wszystkie moje rzeczy były już w aucie. Jutro punkt 8 wyjeżdżamy a raczej wracamy do domu. Rano wszystko robiłam mechanicznie, z każdą rzeczą się jakby żegnałam, gdy jeszcze rodzice spali udałam się przejść, w cale nie przypadkowo znalazłam się pod JEGO blokiem. Szybko odgoniłam myśli i wróciłam do domu, gdzie mój kochany tatuś już robił mi reprymendę o to gdzie byłam. Oho zaczyna się. Przeszło mi przez głowę. O godzinie 8 dokładnie 08:03 siedzieliśmy już w aucie.
Sprzedażą mieszkania ma zająć się odpowiedni firma. Tak bardzo chciało mi się płakać ale nie chciałam tego robić przy ojcu, zmęczona wysilaniem się by się nie rozpłakać usnęłam. 
                                                                                                            
 Już mamy 20 rozdział jak to szybko leci... :O
Co sądzicie o rozdziale? 
Kochani jest plan by zaraz po zakończeniu tego opowiadania powstało nowe o Winiarze! 
Czy bylibyście ,że mną i czytalibyście? :)
Nie zapominajcie o komentarzach.:) 

Miłego po południa Lolkaa:)

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 19

Przepłakałam całą noc.. Słyszałam jak Maciek pukał do moich drzwi, ale nie chciałam mu otwierać. Nie po tym co mi zrobił, nie po tym jak potraktował mnie jak ostatnią sukę. Dobijał się długo, ale miałam na niego wyjebane.. Ta noc była jedną z cięższych. Zastanawiałam się czy nie wyjechać z Bełchatowa.. Z jednej strony nic mnie tu nie trzymało, ale jednak uczucie do Maćka było silniejsze.
Nad ranem około godziny 4 zasnęłam. Pewnie z wycieńczenia. Dobrze jednak, że była to niedziela i do pracy nie musiałam iść. Czułam, że moja twarz wygląda jak balon z wodą. Miałam bardzo mocny sen, obudziłam się dopiero o godzinie 14.. Postanowiłam pójść do łazienki i ocenić swój wygląd.. Niestety był masakryczny.. Oczy podpuchnięte, cały makijaż rozmazany, który już zasechł na policzkach, brodzie i trochę na dekolcie.. Nigdy nie widziałam się w takim stanie.. Nie wiem co mam ze sobą zrobić.. W nocy chciałam pójść nawet po żyletki i podciąć sobie żyły, ale pomyślałam o tych, dla których jestem ważna. Jest ich niewielu, ale zawsze mnie wspierają. A później dotarło do mnie, że to jest bez sensu, że Maciek tak naprawdę mnie kocha, bo gdyby mnie nie kochał nie byłby zazdrosny.. Ale to tylko zwykłe domysły, które mogły nic nie znaczyć.. Stałam przed lustrem i patrzyłam się na siebie, nie mogłam znieść tego widoku.. Do oczu napływały mi łzy, ale w ostatnim momencie się powstrzymałam.. Poszłam z powrotem do łóżka, nie miałam ochoty nawet na jedzenie, nie miałam ochoty na nic.. Leżałam sobie i myślałam nad tym co się wczoraj stało, co zrobiłam źle.. Ciszę w moim mieszkaniu przerwał dźwięk sms'a. Pierwsza myśl to 'Maciek', ale niestety się pomyliłam o dziwo.. Rodzice napisali, że około godziny 17 wpadną do mnie i zostaną kilka dni, chcą sprawdzić jak sobie daję radę. Byłam w szoku, przecież oni nie mogą mnie zobaczyć w tak tragicznym stanie.. Zerwałam się z łóżka jak opętana. Zaczęłam sprzątać w domu. Nie miałam wielkiego bałaganu, ale kurz zdążył się nazbierać.. Po ekspresowym sprzątnięciu, opadłam już z sił kompletnie. Postanowiłam zjeść coś. Padło na kanapki z serem i pomidorem. Po zjedzeniu udałam się do łazienki wziąć szybki i zimny prysznic aby się orzeźwić. Po umyciu się poszłam do szafy, bo przecież nie mogłam pokazać się rodzicom w rozciągniętej koszulce, poplamionych spodenkach od keczupu i szlafroku z słonikami, i z włosami w każdą stronę. Założyłam zwykłe jeansy, bluzkę i na to kardigan. Teraz pozostało mi czekanie na mamę i jakże kochanego ojca.. Ten czas wypełniłam sobie ostatnimi poprawkami w domu, zajrzałam do lodówki i zobaczyłam, że świeci pustkami znów. Ja nie wiem, kto i kiedy to wszystko zjadł. Poszłam na małe i szybkie zakupy spożywcze. Spotkałam tam niestety Maćka. Gdy mnie zauważył krzyknął do mnie, bo ja udając, że go nie widziałam oddalałam się w stronę wyjścia.
-Wiktoria..! Zaczekaj.. Proszę Cię pogadajmy..- złapał mnie za rękę bardzo delikatnie.
-My nie mamy o czym rozmawiać. Potraktowałeś mnie jak jakąś szmatę.- wyrwałam swoją rękę.- Zabolało mnie to bardzo, a teraz przepuść mnie bo bardzo się śpieszę- odeszłam ze łzami w oczach.
Jeszcze jak na samą złość rodzice czekali już pod drzwiami i ewidentnie widzieli jak płakałam. Starałam się to jakoś ukryć, ale chyba mi to nie wyszło. Przywitałam ich i kazałam się rozgościć, walizkę z ubraniami zaniosłam do mojej sypialni bo było tam dwuosobowe łóżko (jedyne w tym domu), a ja miałam spać w pokoju na kanapie.. Rodziców poczęstowałam herbatą i ciastem, które specjalnie kupiłam w pobliskiej cukierni. No i wtedy zaczęło się przesłuchanie.
-Powiedz mi Wikuś czemu Ty jesteś taka napuchnięta ? Stało się coś ?- zapytała się i spojrzała na ojca.
-Oj mamo.. Kobiece sprawy, no i jest to długa historia..- spuściłam głowę.
-Ha..! Mówiłem, że wyjedzie i będzie miała dziecko..! Jak zwykle mam rację !- wykrzyknął i walnął pięścią o stół, aż mam podskoczyła do góry.
-Uspokój się Stanisław ! To nie musi oznaczać, że jest w ciąży. Jest dorosłam wie co robi Rozmawialiśmy z nią tyle razy na temat bezpiecznego seksu- wywrzeszczała wkurzona matka.
-Do cholery jasnej..! Nie rób ze mnie nie wiadomo kogo tato. Według Ciebie jestem nikim, nigdy nie dawałeś mi ojcowskiego ciepła, zawsze mnie poniżałeś i uważałeś za osobę tępą. Wytrzymywałam to przez ten cały czas. Czasami miałam ochotę wyjść i już nie wracać.. Mogłeś mi dawać pieniądze i resztę, ale to nie zapełniło pustki po Tobie. Ciągle miałam nadzieję, że się zmienisz, ale niestety się pomyliłam. Byłeś, jesteś i będziesz zwykłym egoistą. Mamie też nie okazywałeś miłości, ciesz się, ze nadal z Tobą jest. Ja jej tylko współczuję, że tyle wytrzymała z Tobą i siedzi cicho do tej pory- powiedziałam, a raczej wykrzyczałam to ze łzami w oczach.
-Spokojnie córciu.. Nie denerwuj się tylko. Po części masz rację, ale to jest Twój ojciec.. Nie powinnaś tak do niego mówić- powiedziała ze spokojem trzymając moją rękę.
- Nie powinnam ? Po tych wszystkich latach, ktoś musiał mu wygarnąć.. Teraz przynajmniej mi ulżyło. Jedna sprawa mniej..- przytuliłam się do niej.
- Masz rację, za mało czasu Ci poświęcałem, ale chciałem żebyście z mamą miały jak najlepiej. Przepraszam Was obie..- podszedł i nas przytulił. Poczułam się wtedy tak jak zawsze chciałam.
- No dobrze, ale my chyba mieliśmy porozmawiać o Tobie.- przerwała tą cudowną chwilę niezawodna w każdej sytuacji mama.
- No tak.- powiedziałam lekko oburzonym głosem.
- Więc opowiadaj, bo my nie chcemy oglądać Cię w takim stanie. Oczy podpuchnięte, cała twarz spuchnięta- stwierdził ojciec- Skrzywdził Cię ktoś ?- zapytał
- To się na mnie nie patrzcie.. Proste chyba, nie?- stwierdziłam z oburzeniem- Żebyście wiedzieli, że mnie ktoś skrzywdził, ale to jest długa historia i opowiem Wam ją od początku. Żeby to zrozumieć trzeba ją znać od początku.- stwierdziłam.
Zaczęłam opowiadać cała historię z Maćkiem. Jak się poznaliśmy, gdzie to było. Opowiadałam dzień po dniu, tydzień po tygodniu aż doszłam do wczorajszego dnia nienależącego do udanych. Wtedy ojciec wkurzony wstał i oznajmił:
-Zaprowadź mnie do tego rozwydrzonego i niewychowanego chłopaka. Nie ma prawa tak traktować mojej córki.
- Nie podejmuj pochopnych decyzji tato. On był zdenerwowany, Ty też postąpiłbyś tak jak on.. Zrozum go. Zresztą nigdzie nie idziemy, bo już jest późno- wskazałam na zegarek.
- Ona ma rację, jest już późna pora, nie zakłócajmy ciszy nocnej. Jutro to rozwiążemy..- załagodziła sytuację mama.
- Idź teraz się myć, a ja z mamą tutaj posprzątam.- zaproponowałam, a tata się zgodził.
Z dnia nudnego, w którym nie miałam siły zrodził się dzień pełen emocji i wyznań, miłych i tych mniej miłych. Po tacie poszła umyć się mama a na końcu ja. Wychodząc z łazienki usłyszałam chrapanie taty. Uspokoiło mnie to, bo wiedziałam, że już śpi i nie odwali jakiegoś numeru, ale z drugiej strony odzwyczaiłam się od jego chrapania. Zajrzałam jeszcze do pokoju i pożegnałam się z mamą. Kazałam jej też uciszyć tatę. Udałam się na kanapę i od razu zasnęłam, ale nie dziwię się.

________________________________________________________________________________


Nie chcieliście sielanki to jej nie ma ;D. Wedle życzenia są też rodzice xd. Mam nadzieję, że sprostałam choć trochę waszym oczekiwaniom. Zakończenie może nie takie jak byście chcieli, ale rozwinięcie akcji zostawiłam Justynie ;d. Nie będę egoistką i się podzielę, hahahahahah ;)

CZYTAM=KOMENTUJĘ ;D